Władze miasta szykują warszawiakom naprawdę ciężki okres. Widać to po szykowanym właśnie przez urzędników projekcie budżetu na 2012 rok. Dzielnice i dzielnicowi radni załamują ręce nad ochłapami przyznanymi przez Ratusz. - Niedobory widać gołym okiem. W naszej dzielnicy ponad połowa z planowanych zadań to te przesunięte z tego roku - mówi Witold Wasilewski (39 l.), radny PiS z dzielnicy Mokotów.
Oburzenie jest zrozumiałe, tym bardziej że niestety najbardziej stracą potrzebujący. Największe cięcia dotkną pomoc społeczną, oświatę i gospodarkę mieszkaniową, czyli m.in. remonty komunalnych kamienic. Przykładów nie brakuje. Na Mokotowie na pomoc społeczną pójść ma 41,9 mln zł, czyli o blisko 3 mln mniej niż w tym roku, na oświatę o 10 mln zł mniej niż obecnie, a z gospodarki mieszkaniowej spaść ma aż 20 mln zł. Podobnie jest na Pradze-Północ, gdzie na gospodarowanie nieruchomościami będzie aż o 10 mln zł mniej, a na pomoc społeczną o ponad 3 mln zł.
Cięcia na administracje będą z kolei symboliczne albo nie będzie ich w ogóle. Na Mokotowie administracja dostanie 300 tys. zł więcej, w Śródmieściu o 2,3 mln zł mniej, a na Pradze-Północ z budżetu na administrację spadnie ledwo 1,3 mln zł. Mieszkańcy nie kryją wściekłości. - Urzędnicy powinni tu przyjść i zobaczyć, jak ludzie żyją! W mieszkaniach nie ma wentylacji, grzyb wychodzi na ścianę, a spróchniały dach zimą może się po prostu zarwać! - oburza się Anna Kuczyńska (29 l.), która mieszka w kamienicy komunalnej na Pradze-Północ z mamą Renatą (46 l.) i córką Idalią (11 l.).
Urzędnicy mają jedno wytłumaczenie. - Przyszłoroczny budżet jest bardzo trudny. Wchodzimy w okres oszczędności i musimy ograniczać deficyt - tłumaczy Agnieszka Kłąb ze stołecznego Ratusza. - Wysłuchaliśmy jednak burmistrzów i tam, gdzie to możliwe, zmieniamy te budżety - dodaje.