Za nieco ponad miesiąc prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz (60 l.) stanie przed radnymi, by wytłumaczyć się z ubiegłorocznych wydatków miasta. Interesujące będą na pewno tłumaczenia związane z kwotami, które z naszych podatków poszły na urzędnicze podróże. Choćby dlatego, że są one wyjątkowo duże. Na wojaże pracowników urzędu miasta i rozmaitych miejskich jednostek poszło w tym roku ponad 2 mln zł, czyli o blisko 200 tys. zł więcej niż rok temu. Dodać do tego trzeba ponad 425 tys. zł, które Ratusz przeznacza na ryczałty samochodowe dla swoich pracowników.
W 2011 roku najwięcej pochłonęły krajowe objazdy po Polsce, które urządzali sobie pracownicy urzędu miasta. Poszło na nie przeszło 771 tys. zł. Nieco mniej, bo ponad 697 tys. zł, wylatali i wyjeździli pociągami prezydent Gronkiewicz-Waltz z najbliższymi współpracownikami i szefami biur. Wśród podróży zagranicznych organizowanych przez gabinet prezydenta były wizyty w Brukseli czy na targach w Cannes, gdzie prócz szefowej Ratusza udała się też szefowa biura promocji Katarzyna Ratajczyk (46 l.) i dyrektor biura obsługi inwestorów Paweł Pawłowski.
Sporo wycieczek mają na koncie rozmaite jednostki organizacyjne podległe Ratuszowi oraz miejskie spółki. Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta wyjeździł kwotę 115 tys. zł, a Zarząd Oczyszczania Miasta ponad 47 tys. Z kolei Zarząd Transportu Miejskiego uszczuplił budżet o 61 tys. zł za wyjazdy krajowe i o ponad 88 tys. zł za wojaże zagraniczne.
Opozycyjni radni miasta nie mogą się już doczekać oficjalnego wystąpienia prezydent podczas głosowania nad absolutorium. - Mimo kryzysu gospodarczego widać, że turystyka wśród miejskich urzędników za publiczne pieniądze ma się jeszcze lepiej niż w ubiegłym roku - komentuje radny PiS Jarosław Krajewski (30 l.).