W głowie się nie mieści, jak potwornej zbrodni dokonał Kajetan P. Mężczyzna z zimną krwią zamordował przypadkową kobietę. Jego wybór padł na 30-letnią Katarzynę J., lektorkę języka włoskiego. 27-letni wówczas Hannibal z Żoliborza umówił się z nią na korepetycje. Feralnego wieczoru widział się z kobietą po raz pierwszy. I ostatni. Kajetan P. zamordował Katarzynę J. w jej mieszkaniu. Następnie odciął martwej kobiecie głowę, a później taksówką przewiózł ciało do wynajmowanego przez siebie mieszkania przy ul. Potockiej na Żoliborzu.
Kajetan P. po makabrycznej zbrodni uciekł za granicę. Przez 10 dni był poszukiwany w 190 krajach. Został zatrzymany w La Valetcie, przy wyjściu z autobusu. Udało się go namierzyć po śladach telekomunikacyjnych.
W czwartek, 3 lutego, minęło sześć lat od wstrząsającej zbrodni. I mimo upływu lat sprawa Kajetana P. nadal jest na językach. W styczniu minionego roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok. Sędzia Danuta Kachnowicz uznała mężczyznę za winnego dokonania zabójstwa Katarzyny J. w lutym 2016 roku w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli. Uznała go także za winnego zaatakowania funkcjonariusza policji, który 26 lutego 2016 roku konwojował go w samolocie lecącym z Malty do Polski.
Kajetan P. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna ma swoją karę odbywać w systemie terapeutycznym. Sąd zobowiązał go także do zapłaty po 75 tysięcy złotych dla matki i ojca zamordowanej przez niego kobiety.
I wydawać się mogło, że to już koniec historii "polskiego Hannibala Lectera". Nic bardziej mylnego. Wyrok jest nieprawomocny, więc m.in. nie zapadła jeszcze decyzja, gdzie konkretnie Kajetan P. powinien odsiadywać karę. Na razie robi to w Łodzi w Zakładzie Karnym nr 2 na oddziale psychiatrii sądowej.
Co więcej, doniesienia portalu Interia wskazują, że do sądu w Warszawie spłynęły dwie apelacje: zarówno od prokuratury, jak i obrony. W obydwu przypadkach chodzi o rozstrzygniecie sprawy poczytalności mężczyzny w chwili morderstwa. Ta pierwsza uważa, że Kajetan P. był w pełni poczytalny, ta druga, że cały wyrok powinien zostać uchylony, bo został źle uzasadniony. Akta sprawy trafiły już do biegłych, a sąd czeka na ich opinie.
Sprawę tę dla Onetu skomentowała Adriana Hyjek, sekretarz sądowy Sądu Apelacyjny w Warszawie.
- W apelacji prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie wniósł o przeprowadzenie dowodu w postaci powołania zespołu biegłych ze Szczecina, którzy w 2020 r. przeprowadzili badania oskarżonego, a w przypadku uzyskania opinii o pełnej poczytalności oskarżonego, prokurator wnosi o zmianę wyroku poprzez eliminację z opisu i kwalifikacji czynów okoliczności dotyczących działania sprawcy w warunkach ograniczonej poczytalności – przekazała Onetowi Adriana Hyjek.
Obrona chce zmniejszenia kary dla Kajetana P.
- Obrońca oskarżonego w swojej apelacji składa kilka wniosków. Pierwszy dotyczy uchylenia wyroku w całości i umorzenie postępowania w sprawie oraz orzeczenie o środku zabezpieczającym, ewentualnie obrońca w apelacji wniosła o złagodzenie orzeczonej kary i wymierzenie kary łącznej 8 lat pozbawienia wolności oraz o uchylenie orzeczenia w zakresie nawiązki. Apelacja obrońcy jest wielozarzutowa – wyjaśniła Onetowi Adriana Hyjek.
Termin rozprawy apelacyjnej ma zostać wyznaczony po zakończeniu zleconych badań i sporządzeniu nowej opinii.
Nim to nastąpi, przypomnijmy mrożącą krew w żyłach historię z lutego 2016 roku.
Jak przyznał podczas przesłuchania Kajetan P. zbrodnia, której się dopuścił, była krokiem do doskonałości! - Uprawiałem survival. Codziennie rano brałem zimny prysznic, by utrzymać głowę w ryzach. Kolejnym etapem mojej ewolucji było to, że musiałem kogoś zabić. Miałem potrzebę wyżycia się. Plan był taki, żeby pozbyć się tej słabości, którą było przekonanie, że życie ludzkie jest więcej warte niż świni czy komara. Hannibal Lecter był moją inspiracją - wyznał, przywołując postać słynnego filmowego kanibala i mordercy.
Hannibal z Żoliborza przyznał też, że ćwiczył przecinanie zwłok na kościach zwierzęcych. Zabił kurę, ale wciąż było mu mało. Początkowo chciał zamordować osobę, z którą umówiłby się na oglądanie mieszkania do wynajęcia. Później jednak na portalu e-korepetycje.pl znalazł ofertę 30-letniej Katarzyny J. Zdecydował, że to ona, nauczycielka języka włoskiego, będzie jego ofiarą.
Do tragicznego zdarzenia doszło 3 lutego. Kajetan P. umówił się ze swoją ofiarą na korepetycje z języka włoskiego. Gdy tylko wszedł do mieszkania kobiety na Woli, od razu przystąpił do działania. Wbił finkę w tętnicę Katarzyny, gdy kobieta pomagała mu odwiesić płaszcz. Podczas przesłuchania morderca przyznał, że był dumny, że ofiara tak szybko wykrwawiła się na siebie i na niego. Później odciął jej głowę, spakował ją do plecaka, a resztę ciała do torby podróżnej, i taksówką zawiózł do swojego mieszkania przy ul. Potockiej na Żoliborzu.
Na tym nie koniec! Mężczyzna przyznał, że chciał skosztować ciała Katarzyny J.!
- Chciałem ją zjeść. Nie całą, tylko kawałek. Tak jak jemy cielęcinę. Nie przystąpiłem do spożywania, bo wszystko się posypało - wyznał.
Kajetan P. marzył o zjedzeniu nerki albo wątroby, bo to jego zdaniem "czyste organy". Zwłoki zamierzał spalić w Kampinosie. Sprawy jednak się skomplikowały. By zatrzeć ślady makabry, morderca wzniecił pożar w swoim mieszkaniu. Zostawił też krwiste ślady w taksówce, a także w mieszkaniu zamordowanej i na klatce schodowej w swoim bloku.
Mężczyzna uciekł więc za granicę. Próbował ukryć się na Malcie. Przed wymiarem sprawiedliwości ukrywał się blisko 2 tygodnie. Jego tropem podążyli najlepsi z najlepszych: poznańscy "łowcy głów" i "łowcy cieni" z CBŚP. Prokuratura Okręgowa w Warszawie szybko wydała za nim list gończy. Dwa dni później wystąpiła też do sądu z wnioskiem o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Kajetana P. trafił na listy najbardziej niebezpiecznych przestępców na świecie. Wreszcie został zatrzymany w La Valetcie, przy wyjściu z autobusu. Udało się go namierzyć po śladach telekomunikacyjnych. Po załatwieniu wszelkich procedur ekstradycyjnych mężczyznę przetransportowano 25 lutego 2016 roku do Warszawy.