To była naprawdę zuchwała kradzież: pod koniec czerwca do ekskluzywnego butiku z zegarkami i biżuterią w jednej z mokotowskich galerii wszedł młody człowiek. Bezbłędną angielszczyzną powiedział, że szuka prezentu dla kogoś z rodziny, więc chciałby obejrzeć kilka zegarków oraz biżuterię. Pracownica położyła na stoliku trzy zegarki oraz bransoletkę. Mężczyzna dokładnie je oglądał kilkakrotnie wychodząc, by telefonicznie skonsultować się z rodziną. Wreszcie poprosił pracownicę o szklankę wody, a gdy się oddaliła, porwał precjoza i wybiegł ze sklepu.
- Uciekając przez galerię zdejmował z siebie kolejne elementy odzieży, aby zmylić monitoring i ochronę. Po wybiegnięciu z galerii skrył się w przepuście technicznym w pobliskim budynku, gdzie zdołał się przebrać i oddalił się nierozpoznany - mówi asp. sztab. Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II. Jednak okazało się, że w porzuconym ubraniu zostawił portfel z kartą kredytową i fragmentem karty sim. To wystarczyło, by zidentyfikować mężczyznę: okazał się nim 21-letni Hiszpan, który mieszkał w jednym w luksusowych warszawskich hoteli. Okazało się, że tego dnia zdołał odlecieć na Ukrainę.
Dzięki zdobytym informacjom i międzynarodowej współpracy mokotowscy policjanci namierzyli poszukiwanego. Kiedy więc 1 września wylądował na Okęciu, natychmiast go aresztowano. Mężczyzna miał przy sobie jeden ze skradzionych zegarków oraz ok. 4 tys. dolarów, wskazał też miejsce ukrycia drugiego zegarka. Został aresztowany na trzy miesiące. Wartość odzyskany przedmiotów wynosi ok. 150 tys. zł, a policjanci zapowiadają, że odzyskanie reszty łupów. Hiszpanowi grozi do 5 lat więzienia.
Polecany artykuł: