Czy jest ktoś w Warszawie, kto na widok muralu Kory nie zaczyna nucić sobie pod nosem "Luciola", "Cykady na Cykladach" czy choćby "Bueeenos Aaaires..."? Przyznam się, że ja nigdy nie przechodzę obok niego obojętnie. Podobnie kłaniam się nisko Czesławowi Niemenowi, który patrzy na mnie ze ściany na Woli (tego drugiego muralu na Żeraniu nie lubię, bo tam artysta nie patrzy -zamiast oczu ma złote płyty). Ale gdy tak patrzy, natychmiast przypomina mi się "Dziwny jest ten świat" i "Sen o Warszawie". I - darujcie, nie zacytuję - bardzo prywatna opowieść o nogach Czesława.Gdy spaceruję ulicą Grzybowską, uśmiecham się na widok muralu Ireny Kwiatkowskiej - "kobiety pracującej" z serialu "Czterdziestolatek", a dla mnie ukochanej "Hermenegildy Kociubińskiej". I też zawsze przypominam sobie, że ona jako aktorka była niezwykle pracowita, bo ciągle bała się, że jest - jak mówiła - "niewystarczająco utalentowana". A to taka piękna nauka pokory w dzisiejszym świecie bylejakości.
Murale są lepsze niż warszawskie pomniki
Lubię tę obecną warszawską modę na murale. Nie - niedawne, pseudoartystyczne gryzmoły tworzone w tajemnicy na murach pod osłoną nocy, a te prawdziwe, przemyślane i pięknie wykonane "pomniki na ścianach". Bo murale są lepsze niż pomniki. Do pomników (rzeźb, popiersi, sylwetek na postumentach) Warszawa nie ma szczęścia. Od lat jakoś tak się dzieje, że co nowy pomnik, to większy lub mniejszy potworek. I wtedy zamiast szacunku dla wielkiego upamiętnianego człowieka, na jego widok pojawia się ironiczny uśmieszek albo wręcz dreszcz zażenowania. Już nie powiem na widok kogo tak mam... A po co?
Murale są lepsze, piękniejsze, udane. I tańsze. Malujmy murale! One powodują, że miasto staje sìę bardziej kolorowe, przyjazne, optymistyczne, a artyści (piosenkarze, muzycy, aktorzy), których już nigdy nie zobaczymy na scenach ani na osiedlach, gdzie mieszkali, wciąż są blisko nas.Fakt, że ostatnie dni przyniosły warszawiakom aż dwa nowe murale na fasadach bloków, poświęcone artystom (Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego na Bielanach i Krzysztofa Krawczyka na Ursynowie), skłonił mnie do zastanowienia się, kogo jeszcze chciałabym na muralu widzieć. Kiedyś czytałam, że to Szczecin street-artem stoi i że do tego miasta wiele osób wybiera się tylko po to, by obejrzeć murale w grodzie Gryfa. A dlaczego nie miałby to być kolejny pretekst do zwiedzania Warszawy? Czy któryś z miejskich przewodników wymyślił już trasę wycieczki szlakiem murali poświęconych słynnym artystom? Podrzucam pomysł.
Kowalewski, Holoubek, Zapasiewicz? Kto na mural?
W sumie nie ma ich jeszcze tak wiele - Kora, Niemen, Niemen, Kora (mają dla siebie po dwa murale), Krystyna Sienkiewicz, Irena Kwiatkowska, Kalina Jędrusik z Andrzejem Łapickim, Himilsbach z Maklakiewiczem, wreszcie Krzysztof Krawczyk i rodzice Natalii Kukulskiej. Kilku pewnie pominęłam. Kumulacja jest na Woli, Bielanach, Żoliborzu, Ursynowie i w Śródmieściu. A czy na Ochocie, Mokotowie czy Bemowie żaden artysta nie mieszkał? By daleko nie szukać nowych bohaterów, zajrzę tylko pamięcią do dwóch teatrów. W Teatrze Dramatycznym i Współczesnym przecież istna plejada tych, którzy odeszli, a nadal mieliby nam co przekazać, za przeproszeniem - że ściany. Gustaw Holoubek - 21 kwietnia przypadały jego setne urodziny, a Dramatyczny przygotował wspomnieniowy koncert, na którym m.in. padło, że "sztuka nie jest ważniejsza od życia". Czyż to nie jest tekst na mural? Póki co Teatr Dramatyczny będzie nosił imię Gustawa Holoubka - tak zadecydowała na ostatniej sesji Rada Warszawy.
Zbigniew Zapasiewicz (ukochany przeze mnie Zachedryński z "Miłości na Krymie"), Bronisław Pawlik (najgenialniejszy "Rzecki" z "Lalki"), Erwin Axer (mistrz teatru po prostu), Krzysztof Kowalewski (takiego Zagłoby w filmie i Cziczikowa w teatrze już nigdy nie będzie). Niech oni też patrzą na nas z fasad bloków i kamienic na ulicach, przy których mieszkali lub pracowali i niech mówią do nas słowami, które chcieliby przekazać. Rzucam wyzwanie i inspirację burmistrzom dzielnic oraz bliskim tych wielkich nieobecnych z Dramatycznego i Współczesnego.Czyj mural powstanie zatem jako kolejny? A kogo Wy chcielibyście widzieć na ścianie?
Polecany artykuł:
Polecamy też inne felietony z cyklu "Kraj o Warszawie":
Do ratusza nie podchodzić. Grozi zawaleniem!
Trzaskowski rozdaje prezenty na Święta
Rzad obiecał Warszawie 3 miliardy. Kiełbasa, czy...
Trzaskowskiego efekt nie zachwycił, a ja się czuję zrobiona w jajo