Od kiedy Artur G. zamieszkał w bloku na Targówku mieszkańcy nie śpią spokojnie. Mężczyzna nadużywał alkoholu i narkotyków. Gdy wypił albo się naćpał, urządzał awantury, atakował ludzi na klatce, zaczepiał małe dzieci, wyzywał sąsiadów. - Kiedyś sikał i skakał ludziom po balkonach. To, co on tu wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie! Tu nie ma normalnego życia. Mam dzieci, strach wyjść z mieszkania, bo nigdy nie wiadomo, co mu odbije - mówi „Super Expressowi” pani Malwina (35 l.) z bloku przy Bolesławickiej.
- Boimy się jeździć windą, bo obmacuje i ociera się swoimi narządami. Straszy i grozi. Zaczepia małe dzieci, które bawią się przed blokiem. Nie mamy znikąd pomocy. Napisaliśmy pismo ze skargą do administracji, ale nic nie zrobili, żeby go stąd usunąć - skarżą się mieszkańcy. Kilka dni temu mężczyzna kolejny raz zaatakował. Tym razem jego ofiarą padła 13-letnia dziewczynka.
Kiedy wsiadła do windy, Artur G. wyciągnął nóż i przystawił jej do gardła. Mówił, że ją zabije. Przerażonej dziewczynce udało się wyrwać i uciec do domu. Jej rodzice powiadomili policję. Ta zatrzymała mężczyznę. - Mundurowi ujawnili przy nim też narzędzie, którym zastraszył dziewczynkę. 39-latek usłyszał zarzut kierowania gróźb karalnych wobec 13-latki. Przyznał się - informuje mł. asp. Irmina Sulich z praskiej komendy. Zwyrodnialec trafił na razie na trzy miesiące do aresztu. Mieszkańcy z przerażeniem myślą, co będzie, gdy jednak z tego aresztu wróci na Bródno.