Alarm bombowy na Dworcu Zachodnim
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w środę, 18 maja, około godziny 13. Na terenie Dworca Zachodniego w Warszawie pojawił się mężczyzna, który z niewiadomych powodów zaczął biegać po jego terenie, krzycząc w międzyczasie, że w swoim bagażu ma bombę.
Na miejscu pojawił się reporter „Super Expressu”, który był świadkiem zatrzymania pijanego wariata. - Mężczyzna biegał po terenie dworca. W pewnym momencie rzucił swoim bagażem w kierunku pętli PKS. Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe, pirotechnicy. Mężczyzna został obezwładniony - przekazał dziennikarz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oszukali kobietę w Sosnowcu, wpadli na Targówku. Odebrali jej dorobek życia
Sytuacje skomentował również Michał Jabłoński ze stołecznej policji. – To był fałszywy alarm bombowy. Mężczyzna pod wpływem alkoholu krzyczał, że miał w bagażu bombę. Kontrola pirotechniczna nie wykazała zagrożenia – przekazał policjant.
Bomba w samolocie
Do podobnych sytuacji dochodziło również w przeszłości. 19 marca otrzymaliśmy informacje, że na pokładzie samolotu lecącego z Kutaisi w Gruzji do Warszawy miała znajdować się bomba. Pasażerowie przeżyli chwile grozy w powietrzu i ostatni fragment swojej podróży spędzili w lęku o życie. Na szczęście ta sytuacja również skończyła się pozytywnie, bowiem na pokładzie samolotu nie odnaleziono żadnego ładunku wybuchowego.