Strażnicy miejscy, którzy nocą z 10 na 11 kwietnia patrolowali okolice dzielnicy Wawer, około godziny 3 w nocy otrzymali zgłoszenie o bezdomnym koczującym na przystanku przy ul. Patriotów.
– Informacja przekazana przez nieznajomego uratowała życie bezdomnemu człowiekowi – przekazał referat stołecznej straży miejskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 54-latek z Olkusza "znieczulił się" przed wizytą na stacji paliw. Podejrzenia wzbudził jego chwiejny krok
Funkcjonariusze, który natychmiast przyjechali na miejsce, odnaleźli mężczyznę. Od bezdomnego czuć wyło woń alkoholu, a jego mowa była bełkotliwa. Strażnicy miejscy nie mogli się z nim porozumieć. Jednak po dłuższej chwili dowiedzieli się, że to 60-letni mieszkaniec Rembertowa. – Mężczyzna miał problemy z koordynacją ruchową i nie mógł utrzymać się w pozycji pionowej. Podjęto więc decyzję o przewiezieniu go do izby wytrzeźwień – dodała straż miejska.
Strażnicy okryli bezdomnego kocem termicznym i umieścili go w monitorowanym przedziale przewozowym w swoim pojeździe. Funkcjonariusze, obserwując mężczyznę, dowieźli go do placówki przy ul. Kolskiej. To tutaj doszło do dramatycznych chwil!
Strażnicy miejscy, zaraz po otwarciu drzwi, zauważyli, że 60-latek zaczął nieregularnie oddychać. Natychmiast zbadano mu tętno, które nie było wyczuwalne. – Funkcjonariusze wynieśli mężczyznę na zewnątrz i rozpoczęli resuscytację. O zagrożeniu życia poinformowano personel placówki i na miejsce wezwano ratowników medycznych – skwitował rzecznik prasowy straży miejskiej.
Dzięki defibrylatorowi udało się przywrócić mężczyźnie akcję serca. Nietrzeźwy został przewieziony karetką do szpitala.