We wtorkowe popołudnie przypadkowy przechodzień dokonał makabrycznego odkrycia. Na tafli wody w Jeziorku Gocławskim dryfowało ludzkie ciało. Informacja do służb trafiła kwadrans po godz. 17. Gdy mężczyznę wyciągnięto z wody, podjęto jeszcze próbę przywrócenia mu funkcji życiowych. Niestety, reanimacja nie przyniosła skutku.
Jak przekazała w rozmowie z "Super Expressem" nadkom. Joanna Węgrzyniak, był to 52-latek, który nad Jeziorko Gocławskie przyszedł łowić ryby. - Najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku - stwierdziła policjantka i dodała, że nie ma podejrzenia udziału osób trzecich w tragicznej śmierci mężczyzny.
Warto zaznaczyć, że okolice jeziorka to bardzo niebezpieczne miejsce, szczególnie zimą. Zejście do zbiornika wodnego jest bardzo śliskie, a jest oblodzona i nieoświetlona. W takich warunkach nietrudno o nieszczęście. Szczegółowe przyczyny i okoliczności śmierci 52-latka wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratora. W styczniu ubiegłego roku doszło tu do wyjątkowo groźnego incydentu z udziałem dziecka na sankach.