34-letnia Ukrainka wydmuchała 4 promile
Funkcjonariusze w błyskawicznym tempie dotarli w okolice ulicy Bazyliańskiej, gdzie pijana kobieta była widziana w towarzystwie znajomego. Para pchała ze sobą wózek z maleńkim dzieckiem. Niestety, mundurowi nie zastali tam nieodpowiedzialnych opiekunów. Na szczęście dzięki czujnemu świadkowi, policjanci dostali wskazówki dotyczące tego, w którą stronę udała się para. Funkcjonariusze bez zastanowienia ruszyli w pościg. Liczyła się każda minuta i bezpieczeństwo niewinnego dziecka. Mundurowi trafili na poszukiwanych przy ulicy Wybrańskiej i od razu wyczuli od kobiety alkohol, zauważyli także, że ewidentnie jest ona pijana. Po wylegitymowaniu okazało się, że lekkomyślną matką jest 34-letnia obywatelka Ukrainy. Podczas badania alkomatem kobieta wydmuchała aż 4 promile!
Pijana spacerowała z dzieckiem po kłótni z partnerem
Pijana 34-latka tłumaczyła się policjantom, że po kłótni z partnerem spakowała rzeczy swoje i dziecka i wyszła z mieszkania. Poszła do znajomego, ale nie było go w domu, dlatego spacerowała w okolicy z roczną córką. Na dodatek towarzyszącym 34-latce mężczyzną był 44-latek poszukiwany przez policję, by odbyć 96 dni kary więzienia za niepłacenie alimentów! Teraz mężczyzna nie ucieknie od wymiaru sprawiedliwości i będzie musiał poddać się wyrokowi sądu.
Roczna dziewczynka miała bose stópki
Roczna dziewczynka, którą opiekowała się pijana Ukrainka, miała bose stópki, dlatego policjantka ubrała dziecko stosownie do panującej temperatury i przebrała w czyste i suche ubranka, a także przewinęła. Potem dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie lekarze sprawdzali jej stan zdrowia. Nad wszystkim czuwali przejęci losem małego dziecka policjanci. 34-letnia matka dziecka trafiła natomiast na izbę wytrzeźwień.
Pijanej matce grozi 5 lat więzienia
- O tej sprawie policjanci z Wydziału ds. Nieletnich i Patologii północnopraskiej komendy powiadomili Sąd Rodzinny i Nieletnich, by zdecydował o dalszym losie dziecka. W sobotę 34-letnia matka dziecka została przesłuchana. Policjanci z komisariatu przy ulicy Chodeckiej przedstawili jej zarzut dotyczący narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co może jej grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności – podsumowuje kom. Paulina Onyszko z KRP VI w Warszawie.