Początek września na stołecznych ulicach oznacza jedno. Setki tysięcy samochodów wyjeżdżają na ulice. Ludzie spieszą się, by na czas dotrzeć do pracy i szkoły. Niestety, tempo w godzinach szczytu jest fatalne. Ekipa reporterów "Super Expressu" na własne oczy sprawdziła, co się działo wczoraj na stołecznych drogach.
Ruch został sparaliżowany na najważniejszych ulicach stolicy. Potworne korki zablokowały Górczewską, Połczyńską, al. Prymasa Tysiąclecia, Łopuszańską, Aleje Jerozolimskie, Puławską, Rzymowskiego, Sasanki, Radzymińską i Modlińską. - Nie da się w tym mieście jeździć. Mam już tego dosyć! - żalił się na Wisłostradzie kierowca Grzegorz Wilczyński (30 l.).
Duży ruch i poranne deszcze spowodowały też dużo więcej kolizji. Rano na Radzymińskiej zderzyły się osobówka i dostawczak, na Wale Miedzeszyńskim przy Zwycięzców osobowe auto uderzyło w autobus, a na Trasie Łazienkowskiej samochód wpadł na latarnię. - Do godz. 17.30 w Warszawie było 107 kolizji i cztery wypadki - poinformował oficer dyżurny policji drogowej.
A będzie jeszcze gorzej, bo w weekend zamknięta dla ruchu zostanie ulica Prosta między Karolkową a Towarową i cały ruch zostanie skierowany na wąskie ulice objazdowe. Ponadto 1 października do stolicy zjadą studenci i wtedy samochodów, choć trudno sobie to już wyobrazić, będzie jeszcze więcej.