Dochodziła północ w nocy z wtorku na środę, gdy w rejonie mostu Poniatowskiego rozegrał się prawdziwy horror i walka o ludzkie życie. 18-latek runął z mostu prosto do Wisły! Na ratunek młodemu mężczyźnie natychmiast ruszyli funkcjonariusze z Komisariatu Rzecznego Policji oraz ratownicy medyczni, którzy na miejsce najprawdopodobniej zostali wezwani przez naocznego świadka tych dramatycznych chwil.
ZOBACZ TEŻ: Pomylił w sklepie odkurzacz z CEBULĄ! Zapłacił 16 zł i wyszedł. Kuriozum w Wyszkowie
Jak przekazała w rozmowie z "Super Expressem" podkom. Kinga Czerwińska z Komisariatu Rzecznego Policji, mężczyzna o własnych siłach dotarł do brzegu. Tam zajęli się nim ratownicy medyczni. - Doznał urazu prawdopodobnie żeber, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformowała podkom. Czerwińska.
Policja wyjaśnia przyczyny i okoliczności tego szokującego zdarzenia. Na razie nie wiadomo, dlaczego młody mężczyzna stojący na moście, nagle znalazł się w wodzie. Pewne jest jednak, że ta sytuacja mogła mieć zdecydowanie gorsze zakończenie, niż połamane żebra.
Niestety, to już kolejny raz, gdy ktoś targnął się na własne życie wybierając desperacki skok z mostu Poniatowskiego. W poniedziałek, 24 maja, tragedia rozegrała się na oczach przechodniów. Po praskiej stronie Wisły z mostu Poniatowskiego spadł wówczas 29-latek. Jego ciało bezwładnie runęło na plażę w okolicy Stadionu Narodowego. Nie przeżył.