Makabryczne odkrycie pod Garwolinem. Zwłoki dziecka zakopane w płytkim grobie
We wtorek (25 października) w malutkiej miejscowości w pow. ciechanowskim policjanci zatrzymali parę 19-latków – Karolinę W. i Damiana G. Wszystko za sprawą 63-letniej prababci 4,5-letniego Leosia, która zgłosiła zaginięcie prawnuka. Dzień po zatrzymaniu nastolatków na posesji domu, w którym parę miesięcy temu mieszkali, policjanci dokonali makabrycznego odkrycia.
Funkcjonariusze, w płytkim grobie znajdującym się za domem, odnaleźli zwłoki dziecka. Policjanci odnaleźli ciało 4,5-letniego Leosia, syna zatrzymanej 19-latki. Zwłoki były zawinięte w kocyk.
Niewiele ponad tydzień po tej tragedii pierwszy raz głos zabrał biologiczny ojciec zamordowanego dziecka, Daniel S. – W internecie wylał się ogromny hejt, a wiele osób nie zna naszych historii. Jestem wstrząśnięty tym, co się wydarzyło. Do tej pory nie mogę dojść do siebie. Pierwszego dnia płakałem całą noc. Żałowałem, że nie udało mi się odzyskać kontaktu z synkiem – przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską.
Biologiczny ojciec zamordowanego Leosia przyznaje: „To był czas, w którym już wiedzieliśmy, że będziemy mieli dziecko”
Para poznała się podczas kolonii. Później, jak twierdzi Daniel S., zakochali się w sobie i tworzyli szczęśliwy związek. Pomimo tego, że oboje są z Warszawy, uczyli się w ośrodku „Pajacyk” w Radomiu. – Nie trafiliśmy tam za karę czy z przymusu. Ja miałem problemy z nauką i mój opiekun podpowiedział, że tam mogę otrzymać pomoc. Karolina chciała być ze mną. To był czas, w którym już wiedzieliśmy, że będziemy mieli dziecko – opowiada dalej.
Ich związek jednak nie przetrwał próby czasu i para się rozstała. – W tamtym okresie miałem też swoje problemy, które wpłynęły na moją relację z synem. Nie chciałem, żeby mnie widział w takim stanie, w jakim wtedy byłem. Nie miałem warunków, żeby to wszystko udźwignąć. Nie chcę opowiadać o szczegółach, bo to są bardzo wrażliwe kwestie, to wszystko było dla każdej ze stron trudne. Ale to nie tak, że nie chciałem tego dziecka lub migałem się od opieki nad nim – dodaje.
– Dopiero niedawno zacząłem wychodzić na prostą. Myślałem, żeby odzyskać prawa do Leosia. Chciałem zbudować z nim kontakt na nowo. Teraz mam pracę, stabilną sytuację. Żałuję, że nie podjąłem żadnych kroków wcześniej – przyznał Daniel S.
– Ja od początku nie lubiłem tego Damiana, ale nie przypuszczałem, że mogą doprowadzić do takiej tragedii. Jestem załamany. Mam nadzieję, że spotka ich surowa kara – podsumowuje.