Kanie pod Pruszkowem. Tadeusz został zamordowany przez domem. Jego opiekunka ledwo uszła z życiem
Tadeusz, około 70-letni niepełnosprawny mężczyzna, jak słyszymy od jego sąsiadów, mieszkał z 63-letnią opiekunką, Grażyną. Niestety, kobieta środowy wieczór (30 sierpnia) najprawdopodobniej zapamięta na długie lata. W stanie ciężkim, z poważnym urazem głowy została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Warszawie. Tadeusz, którym się opiekowała, zmarł w przerażających okolicznościach. – To było jakoś w okolicy godziny 19. Nasz sąsiad zadzwonił po policję i pogotowie. Tutaj było z 20 samochodów policyjnych. Nikt nie chciał nam powiedzieć co się stało, dopiero później dowiedzieliśmy się, że Tadzia zamordowano – słyszymy od świadków zdarzenia.
Oficjalnego stanowiska prokuratury w sprawie jeszcze nie ma. – Na tym etapie, dla dobra śledztwa, nie możemy nic powiedzieć. Wciąż jeszcze prowadzone są czynności wyjaśniające – powiedział nam prok. Marcin Przestrzalski, zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Tadeusz został zaatakowany podczas próby sprzedaży swojego samochodu. Zmarł zaraz po ataku, a jego opiekunka ledwo uszła z życiem. W trakcie policyjnej akcji, przed posesją leżały zakrwawione części garderoby oraz rękawiczki jednorazowe.
– Na miejsce zadysponowano jeden zastęp z JRG PSP w Pruszkowie. Zabezpieczaliśmy miejsce lądowania LPR. Później policjanci poprosili nas o doświetlenie miejsca zdarzenia – komentuje Karol Kroć ze straży pożarnej w Pruszkowie. Na miejscu pojawił się również zastęp z Ochotniczej Straży Pożarnej w Brwinowie.