– Marcin, mój znajomy siedział na ławce obok hotelu Indigo na Smolnej. Podszedł do niego jakiś mężczyzna i zaczął się awanturować. Marcin ma trochę niewyparzoną buzię, ale nawet nie zdążył mu za wiele odpysknąć a ten człowiek przystawił mu broń do twarzy i wystrzelił! Zrobił mu dziurę w policzku! Przechodnie tamowali mu krew chusteczkami. Teraz Marcin pozszywany chodzi – opowiada nie kryjąc emocji Krzysztof Zawadzki (52 l.), znajomy pokrzywdzonego.
Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielę w samo południe. Pan Marcin nie był jedyną ofiarą Filipa G. 22-latek w szalonej furii zaatakował jeszcze cztery inne osoby.
Jedną z nich przewrócił i zaczął kopać po całym ciele, drugą uderzył pięścią w klatkę piersiową, a do innych celował z rewolweru. Podczas rundy po Nowym Świecie strzelał też w powietrze.
- Policjanci otrzymali informacje, że na Nowym Świecie młody mężczyzna otworzył ogień. Natychmiast udali się na miejsce. Tam zauważyli mężczyznę z bronią w ręku. Na widok radiowozu szaleniec uciekł ulicą Smolną i Marszałkowską. Po krótkim pościgu został obezwładniony i zatrzymany - mówi Robert Szumiata z policji na Śródmieściu.
Polecany artykuł:
Mieszkańcy są przerażeni.
- Strach chodzić po ulicy - mówi Genowefa Kowalska (82l.), mieszkanka Smoczej. Okazało się, że napastnik był pijany. Miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Filip G. (22 l.) usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, naruszenia nietykalności i posiadania broni. Został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu nawet dożywocie.