Do tego niecodziennego zdarzenia doszło w nocy z 23 na 24 grudnia zeszłego roku. Pan Rafał wracał od swojej dziewczyny. Kilka metrów od swojego domu zauważył dwóch młodych mężczyzn na rowerach. - Jechali za mną bardzo wolno. Czułem, że coś jest nie tak. Nagle na skrzyżowaniu ul. Łokietka z Mieszka I podjechali do mnie. Jeden z nich krzyknął: „To jest twój pechowy dzień” i kopnął mnie w plecy - opowiada poszkodowany pan Rafał. Pozbierał się szybko i powalił napastnika na ziemię. Ale bandzior wstał i rzucił się na niego ponownie.
Polecany artykuł:
Wtedy mężczyzna psiknął mu gazem w oczy i wezwał policję. Drugi oprych, widząc, co się dzieje, próbował uciekać, ale też został zatrzymany. Policjanci byli na miejscu po kilkunastu minutach od zgłoszenia. - Pierwsze, co zrobili, jak podjechali, to otworzyli szybę i powiedzieli, żebym szykował dokument, bo będzie mandat za brak maseczki, mimo że miałem ją na twarzy. Policjanci wysiedli z radiowozu i sporządzili notatkę z całego zajścia. Napisali, co się stało, i jeszcze mi się od nich dostało, że gaz, którego użyłem, był niewspółmierny do zaistniałej sytuacji.
Policjant w trakcie interwencji poinformował człowieka, który mnie zaatakował, że jeśli ma uszczerbek na zdrowiu, może zgłosić sprawę do sądu. To niewiarygodne, co się dzieje 0 dodaje zbulwersowany mężczyzna. W poniedziałek pan Rafał dostał pismo z sanepidu, który chce go ukarać grzywną w wysokości 5-30 tys. zł za brak zasłoniętej twarzy podczas interwencji policji.