Horror na Mokotowie
Chwile grozy przeżyły osoby przebywające w schronisku dla bezdomnych na Mokotowie. Rozegrały się tam sceny jak z horroru! Czyżby jeden z pensjonariuszy został opętany przez mroczne siły ciemności? Było na tyle groźnie, że na miejsce wezwana została policja. - Według zgłoszenia pracownika schroniska dla osób bezdomnych na pierwszym piętrze budynku przy klatce schodowej stał mężczyzna z toporkiem w ręku, którym uderzał o balustradę drewnianych schodów oraz ściany. Przed przybyciem mundurowych zrzucał ze schodów gaśnicę, ubrania i elementy zastawy stołowej - wyjaśnił podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. Przybycie policjantów nie uspokoiło agresywnego mężczyzny. Nie reagował na żadne słowa mundurowych. Nie robiły na nim wrażenia również ostrzeżenia o użyciu środków przymusu bezpośredniego, jeśli nie zmieni swojego zachowania. Co więcej, mundurowym również się oberwało. Mężczyzna cisnął bowiem w stronę szklanym kubkiem!
Potrzebna była pomoc
Jak wyjaśnia policja, wejście na pierwsze piętro po schodach na klatce było niemożliwe. Agresywny mężczyzna mógł bowiem w każdej chwili rzucić siekierą. Na miejsce wezwano zatem do pomocy drugi patrol policji. Wówczas funkcjonariusze wpadli na sprytny pomysł. Użyli drabiny, którą pożyczyli od pracownika ośrodka. - Jedna załoga dostała się na korytarz piętra, na którym stał agresywny mężczyzna, a druga na dole przed wejściem na schody - wyjaśnił podkom. Koniuszy. Policjanci po raz kolejny zaapelowali do agresora o opanowanie emocji. Gdy ich nie posłuchał - użyli siły. W ruch poszły pałki typu tonfa, ręczny miotacz gazu i chwyty obezwładniające.
Mężczyźnie grozi surowa kara
Gdy tylko policjanci odebrali mężczyźnie siekierę, natychmiast założyli mu kajdanki. Agresor trafił najpierw do placówki medycznej, a następnie do policyjnego aresztu. Okazało się, że był nietrzeźwy. - Kiedy wytrzeźwiał, usłyszał zarzuty stosowania gróźb bezprawnych przy użyciu toporka wobec funkcjonariuszy i zmuszania ich przez to do odstąpienia od czynności służbowych - poinformował podkom. Robert Koniuszy. Mokotowski sąd zastosował wobec mężczyzny trzymiesięczny areszt. Za wyczyny w schronisku dla osób bezdomnych grozi mu teraz nawet do 3 lat więzienia.