Horror w wychodku nad Wisłą!

i

Autor: Archiwum „SE”

Horror w wychodku nad Wisłą! Musieli interweniować strażacy

2019-06-11 3:00

Nowe miejskie toalety okazały się miejscem grozy dla dwóch warszawianek, które zacięły się w środku w sobotę. Według nich, zawiódł system oraz obsługa techniczna. Gdyby nie strażacy, kobiety spędziłyby noc w ciasnym, dusznym pomieszczeniu.

– Byłyśmy na bulwarach. Chciałyśmy skorzystać z toalety, wrzuciłyśmy złotówkę, drzwi się otworzyły, a my weszłyśmy do środka. A potem zaczął się koszmar, bo nie mogłyśmy już wyjść – relacjonuje ratowniczka medyczna Kamila Hernik (29 l.).

Kobiety wcisnęły guzik bezpieczeństwa, ale drzwi się nie otworzyły. Uruchomił się za to głośny alarm.

Warszawiacy nie chcą latać z Radomia. Dlaczego?

Znajomi uwięzionych kobiet zadzwonili pod 19115 i dostali trzy numery telefonów do służb zajmujących się konserwacją toalet. Dwa z nich nie działały, a pod ostatnim trudno było doprosić się o interwencję.

– Oczekiwanie na pomoc było dodatkowym stresem. Oczywiście w środku nie było informacji, gdzie można zadzwonić w razie problemów. A co gdyby w toalecie utknęło dziecko, albo staruszka – pyta się uwięziona.

"Niewidzialny" dom pod Warszawą powstanie jeszcze w tym roku! [ZDJĘCIA]

Na pomoc przyjechali strażacy. Dwa zastępy bezskutecznie próbowały podważyć zamknięte drzwi. Po kolejnej próbie kontaktu z konserwatorem toalet, strażacy dostali się do skrzynki z bezpiecznikami i zresetowali urządzenie.

– Mieliśmy problem z zasilaniem w tej toalecie. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, bo w środku jest zasilanie awaryjne. Po tym wydarzeniu sprawdzono wszystkie toalety. W każdej przeprowadziliśmy test bezpieczeństwa – zapewnił Mariusz Burkacki z Zarządu Zieleni Miejskiej. ZZM będzie też weryfikował rozmowy uwięzionych z pracownikami infolinii oraz technikami, by sprawdzić, czy przebiegały zgodnie z procedurami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają