Początkowo cała impreza miała wyglądać nieco inaczej - zawiadomił "Super Express" informator blisko związany z policją. Miała odbywać się w restauracji Dworek znajdującej się na terenie Centrum Szkolenia Policji. O wydarzeniu mówiło się dużo. Szczególnie o dodatkowych atrakcjach, jakie były zaplanowane. Ale w ostatniej chwili organizatorzy zmienili miejsce spotkania.
Przeczytaj koniecznie: Komendant straży miejskiej kupuje: iPady, iPhony 3GS, Nokie
Spokój miała dać cicha restauracja nad Zalewem Zegrzyńskim. Jeszcze przed zachodem słońca zaczęli się w niej pojawiać oficerowie policji w cywilu. I już od samego początku trwania pożegnania alkohol lał się strumieniami. Obsługa restauracji dbała o to, by kieliszek żadnego z gości nie stał pusty. Co chwila donoszono również dania gorące i zimne przekąski, a policjanci ochoczo wznosili toasty. Często wstawali też od stołu, by oddać się parkietowemu szaleństwu z koleżankami z pracy.
Funkcjonariusze co chwila próbowali łapać też powietrze na zewnątrz. Na tych mniej wytrwałych czekał specjalnie przygotowany pokój gościnny znajdujący się nad restauracją.
Niektórzy z uczestników zakończyli imprezę przed północą. Policjantów zabrali koledzy, którzy przyjechali po nich nieoznakowanym samochodem. Pozostałych gości ledwo stojących na nogach zawiózł do domu autokar, który czekał na nich na parkingu już od godz. 22.
Patrz też: Warszawa-Falenica: Przez sąsiada podpalacza mieszkamy na pogorzelisku
Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji, zapewnia, że spotkanie, jak i zorganizowany transport z imprezy zostały opłacone przez organizatora z własnej kieszeni. - Nic więcej nie mogę na ten temat powiedzieć - dodaje.