Radom. 18-latek zginął w wypadku
Do potwornego wypadku doszło 1 maja 2021 r. w Radomiu przy ul. Wośnickiej. Ojciec spacerował ze swoim 18-letnim synem, gdy nagle wjechało w nich rozpędzone bmw. Młody chłopak zginął na miejscu. Jego ojciec z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Dziś jest osobą niepełnosprawną.
Feralnego dnia za kierownicą bmw siedział 33-letni wówczas Mateusz D. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", mężczyzna wiózł autem potencjalnego kupca tego samochodu. W sądzie mężczyzna zeznawał, że chcąc pokazać zalety wozu, włączył tryb sportowy i "docisnął trochę pedał gazu". Niestety, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas ruchu, a następnie na chodnik, gdzie rozegrał się dramat.
Kierowca bmw skazany
Prokuratura oskarżyła Mateusza D. o to, że kierując samochodem, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i poruszał się z nadmierną prędkością. Według oceny biegłych jechał z prędkością nie mniejszą niż 93,7 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/godz. Mateusz D. odpowiadał również za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Dwa i pół roku po tragicznym wypadku w radomskim sądzie zapadł wyrok. Sędzia nie miał najmniejszej wątpliwości co do winy 35-letniego dziś Mateusza D. Skazał mężczyznę na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności i dodatkowo orzekł zakaz prowadzenia przez niego pojazdów mechanicznych na pięć lat. Jak podaje "Wyborcza", oskarżony ma też zapłacić na rzecz rodziców zmarłego 18-latka zadośćuczynienie w wysokości 10 tys. zł dla poszkodowanego ojca oraz 8 tys. zł dla matki. Będzie też musiał zwrócić im koszty pełnomocnika procesowego.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Nie wykluczone, że pokrzywdzeni złoża apelację. Domagali się bowiem wyższej kary dla pirata drogowego.
Źródło: Huknął rozpędzonym bmw w spacerujących ludzi. 18-latek nie żyje, kierowca trafi za kratki