-Takich pojazdów jest wiele szczególnie w okolicach naszej siedziby przy ulicy Konwiktorskiej - opowiada Małgorzata Pacholec z Instytutu Tyflologicznego Polskiego Związku Niewidomych. - Niestety, zdarza się, że one są nawet parkowane tuż przed naszymi schodami. A więc, my, niewidomi,którzy idziemy chodnikiem wpadamy na przeszkodę. A to nie jest mała hulajnoga, tylko wielki, ciężki sprzęt – tłumaczy.
Jak mówi, próbowaliśmy wyśledzić czy są jakieś przepisy, które regulują ich używanie. Niestety, nie ma,jest luka prawna. - Hulajnogi elektryczne to jest nowość, hulajnogi w ogóle są traktowane jak pieszy, a więc mogą jeździć po chodniku – mówi. I dodaje: - Cieszę się, że są takie nowe sprzęty,nowe ekologiczne sposoby poruszania się , ale chodzi też o zdrowy rozsądek.
Jeszcze gorzej jest kiedy hulajnoga leży na chodniku, a to też często się zdarza. Osoby niedowidzące po prostu się przewracają. - Mają na przykład lunetowe pole widzenia, a więc tak jak przez lunetę dążą do tego odległego celu i nie widzą co jest dokładnie pod nogami. A myślą, że idą bezpiecznie, bo są na chodniku – mówi Małgorzata Pacholec.
Zarząd Dróg Miejskich daje pojazdom zielone światło pod warunkiem, że nie będą parkowane na środku chodnika, przejściach dla pieszych czy parkingach. Urzędnicy wnioskowali już w tej sprawie do operatora. Jeśli takie sytuacje będą się zdarzały, hulajnogi będą musiały zniknąć z miasta.Kilka już nawet drogowcy usunęli - na koszt firmy.
Rozmowa Agaty Sulińskiej z Małgorzatą Pacholec z Instytutu Tyflologicznego Polskiego Związku Niewidomych.