„Bezpieczeństwo w Warszawie nie jest kwestią nocnego burmistrza, a dodatkowych patroli policyjnych”
Powołanie nocnego burmistrza Rafał Trzaskowski zapowiadał w kampanii wyborczej. Miała to być osoba, która zadbałaby szczególnie o bezpieczeństwo i komfort mieszkańców w tych częściach miasta, gdzie toczy się intensywne nocne życie, była stale w kontakcie z mieszkańcami. Dziś już prezydent Trzaskowski o oddzielnym „nocnym urzędniku” nie myśli. Ale temat wywołał radny Marek Szolc i zapytał w interpelacji, co się z pomysłem stało.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczna interwencja policji w Warszawie. Policjant grozi pobiciem i wulgarnie obraża. "Bo ci zaraz w "r*j dam"
– Biorąc pod uwagę obecny budżet miasta, korzystanie z istniejących już narzędzi wydaje się w pełni uzasadnione i adekwatne do dzisiejszych realiów. Bezpieczeństwo w Warszawie nie jest kwestią nocnego burmistrza, a dodatkowych patroli policyjnych, które są przez nas dofinansowywane – mówi „Super Expressowi” rzecznik urzędu miasta Monika Beuth. Ale zapewnia, że w ratuszu nadal trwają prace nad usprawnieniem funkcjonowania struktur miejskich, również poza godzinami urzędowania oraz w weekendy. I pomysł powołania burmistrza nocnego jest wciąż aktualny.
Czy rzeczywiście taki burmistrz jest w stolicy potrzebny?
Zapytani przez reporterów „Super Expressu” mieszkańcy są podzieleni. – Nocny burmistrz nie jest potrzebny, bo przerost administracji nie jest dobry. To tylko dodatkowe koszty. Można delegować w tej sprawie jakiegoś urzędnika, który współpracowałby z policją czy strażą miejską – uważa Bartłomiej Sakowicz (60 l.).
ZOBACZ TEŻ: Warszawa, Śródmieście. Policjanci, którzy wulgarnie zwyzywali Ukraińca, nie zostali zawieszeni
– Słyszałam o wielu bójkach i awanturach na Nowym Świecie i w okolicach. Pomysł stworzenia nowej funkcji jest dobry. Może z takim urzędnikiem byłoby bezpieczniej? – ocenia Alicja Sielecka (74 l.), mieszkanka Warszawy. – Instytucja nocnego burmistrza była potrzebna kiedyś, teraz poziom życia się podniósł, ludzie inaczej się zachowują i nie ma potrzeby, by na takie stanowisko kogoś powoływać – dodaje Tomasz Gruszecki (58 l.).