Od soboty samochody nie przejadą przez skrzyżowanie Targowej z al. Solidarności. Na objazdach staną auta oraz autobusy. Tramwaje będą kursować po tymczasowych torowiskach. Ograniczony ruch będzie na Trasie W-Z. Pojedzie nią jedynie komunikacja miejska oraz rowerzyści i motocykle.
Trasy zmieni dwadzieścia linii autobusowych, dziesięć nocnych i tyle samo tramwajowych.
Szykuje się prawdziwy komunikacyjny paraliż i sam miejski inżynier ruchu Janusz Galas boi się tego, co szykuje mieszkańcom prawej strony Warszawy. - Będą bardzo poważne utrudnienia - przyznał na wczorajszej konferencji prasowej. I tyle. Jedyne, co mógł doradzić równie przerażonym warszawiakom, to porzucenie własnych aut i przesiadkę do zapchanych autobusów i tramwajów, które już od ponad tygodnia, po zamknięciu torowiska na Targowej, pękają w szwach.
To nie koniec złych wiadomości. Ślepa będzie też ulica Białostocka, którą w planach mieli wjeżdżać na Targową kierowcy jadący Radzymińską od strony Marek. Niestety, Janusz Galas postanowił zamknąć i tę ulicę. - Mimo że chcieliśmy, to nie udało nam się połączyć ulicy Targowej z Białostocką - przyznał szczerze sprytny inżynier. Natomiast ulicą 11 Listopada auta pojadą w obu kierunkach, a ul. Okrzei zamieni się w trójpasmówkę przejezdną tylko w kierunku Wybrzeża Szczecińskiego. Przy trudnym skrzyżowaniu ulicy Jagiellońskiej z Ratuszową planowana jest modernizacja sygnalizacji świetlnej, więc może być bardzo źle, bo programowanie świateł w stolicy wychodzi drogowcom fatalnie. Podsumowując, szykuje się kataklizm, jakiego jeszcze nie było.
Chcesz się pozbyć inżyniera Galasa? Przyślij nam przykład jego idiotycznego pomysłu, który utrudnia życie kierowcom. Adres: [email protected] lub zadzwoń pod nr 22 515-91-76