Od lat przed Nocą Muzeów powtarza się u mnie ten rytuał i od lat mam przed tą niezwykłą nocą duży dylemat. Z roku na rok coraz większy.
Co roku w tym czasie odbieram mnóstwo telefonów z pytaniem, co warto odwiedzić w sobotę. Nie pomaga proste odesłanie do programu. "Bo Ty znasz te miejskie zakamarki" - pada argument. Czuję odpowiedzialność (no bo skoro znam), opowiadam zatem, wyliczam, sugeruję... a później, po nocnym zwiedzaniu, gdy pytam "No i byliście tu i tu?" słyszę: "A nie, wiesz, zdążyliśmy tylko do jednego miejsca, bo straszna kolejka była. I poszliśmy po swojemu". I to jest klucz do uczestnictwa w Nocy Muzeów: Po swojemu!
Jest do wyboru 260 instytucji! W tym roku aż 40 dołączyło po raz pierwszy. Jeśli zdołacie odwiedzić tej nocy 5 miejsc - to będzie duży wyczyn. Jeśli zajrzycie do jednej galerii a potem na przykład wylądujecie w Multimedialnym Parku Fontann na Podzamczu, by zobaczyć fantastyczne widowisko z postaciami Disneya - też będzie miło.
Wybierajcie po swojemu - od tych miejsc, dla których powstała ta noc (muzeów, galerii i wszelkich instytucji kulturalnych związanych dosłownie ze sztuką), po te, które odsłaniają swoje tajemnice tylko w tę noc, a normalnie są dla zwiedzających niedostępne.
I dlatego ja od lat mam w Noc Muzeów ogromny dylemat. Ponieważ nie należę do grupy, która muzea odwiedza raz do roku i staram być się w miarę na bieżąco z propozycjami Muzeum Narodowego, Zachęty czy Polin, w tę noc galerie i muzea zazwyczaj... omijam. No, chyba, że w kasku mogę zajrzeć tam, gdzie jeszcze nie otwarte - w tym roku Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Muzeum Historii Polski zapraszają na plac budowy. To ciekawe, bo unikalne. Za rok będzie tam już zupełnie inaczej.
Ja wśród tych setek propozycji wyszukuję zawsze takich atrakcji, których nie zobaczę w inny dzień roku. I moim zdaniem każde warszawskie muzeum powinno na Noc Muzeów taką atrakcję przygotować. A większość instytucji niestety uznaje, że wystarczy otwarcie drzwi na wystawę stałą i czasową, wystarczy, że za darmo, ludzie i tak przyjdą. Pewnie przyjdą. A ja nie.
Ja doceniam oryginalne pomysły i poluję na unikaty. Dlatego może zajrzę do gabinetu prezesa Ochódzkiego na stadionie przy Podskarbińskiej, w planach mam Fundację Edwarda Dwurnika która debiutuje z ciekawostkami o artyście. Na pewno razem z Czytelnikami "Super Expressu" ruszę do 100-letnich kanałów, otwartych tylko w tę noc przez Miejskie Wodociągi. To naprawdę nie lada gratka (chociaż trochę śmierdzi) - móc zejść do podziemi i zobaczyć ukrytą w ściekach (paradoksalnie - zaprojektowaną właśnie dla ścieków, nie dla ludzkiego oka) przepiękną architekturę sprzed ponad wieku.
Tej nocy można też zajrzeć go gabinetów wojewody mazowieckiego, prezydenta Warszawy i kilku burmistrzów. Na próżno szukałam w ofercie gabinetu Komendanta Głównego Policji - Jarosław Szymczyk nie ma aż takiego poczucia humoru, by prezentować gościom dziurę po granatniku.
Można za to odkrywać zakamarki ambasad, Sejmu, Senatu, zrobić rundkę po planie filmowym popularnego serialu czy za kulisami teatru. Po raz pierwszy można nawet zwiedzać... dom pogrzebowy... To moim zdaniem najdziwniejsza w tym roku pozycja Nocy Muzeów w Warszawie...
No i stąd ten mój pogłębiający się dylemat. Noc Muzeów, która w założeniu ma przyciągać na wystawy, do galerii, do sztuki, z roku na rok coraz bardziej zdominują nie-muzea. I chęć zobaczenia kolekcji tysiąca książek w gabinecie Rafała Trzaskowskiego wygrywa z chęcią obejrzenia kolekcji plakatów w Muzeum Karykatury a rozmowa z patomorfologiem staje się bardziej intrygująca niż z kustoszem Muzeum Niepodległości. Trochę szkoda. Ale nie ma się co obrażać. Niech każdy zwiedza po swojemu!
Izabela Kraj
A jeśli chcecie wejść bez kolejki na przykład do piwnic bezpieki na Strzeleckiej czy Fotoplastikonu - jest jeszcze szansa TUTAJ
Inne felietony z cyklu "Kraj o Warszawie:
Holoubek, Zapasiewicz, Kowalewski na ścianę.