"Zeszliśmy na chwilę do podziemia. Na takie tam pogaduchy. O rządzie, o opozycji... No i oczywiście o Warszawie..." - napisał na Facebooku Jacek Wojciechowicz i pochwalił się zdjęciem ze spotkania z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Gdy ktoś zapytał o wnioski ze spotkania, wiceprezydent odparł tajemniczo, że "oczywiście są, ale na razie tylko dla nas".
Czy to montowanie interesującej koalicji przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi?
- To już nie można zdjęcia opublikować na Facebooku? - śmieje się Jacek Wojciechowicz. - Lubimy się, więc rozmawiamy, analizujemy sytuację polityczną i oczywiście także warszawską. Ja jako nadzorujący przez ostatnie 10 lat wielkie miejskie inwestycje i on jako komisarz Warszawy mamy o czym rozmawiać. A co z tej analizy wyniknie, za wcześnie przesądzać - zastrzega były urzędnik ratusza. Przekonuje jednak, że rozmowa była towarzyska, a nie zwiazana z planami politycznymi obu panów.
Na podobne "rozmowy towarzyskie" umówili się jednak w tym tygodniu inni byli kandydaci na prezydenta Warszawy. Były burmistrz Ursynowa, dziś radny miasta Piotr Guział - jak sie dowiedział "Super Express" - próbuje zmontować bezpartyjną koalicję... trzech Piotrów i rozmawia o wspólnej liście do Rady Warszawy i innych samorządów z posłem Piotrem Marcem Liroyem i Piotrem Ikonowiczem. To prawda?
- Mozna by było sobie wyobrazić takie połączenie mojego doświadczenia samorzadowego, skuteczności i przebojowosci Liroya oraz wrażliwości społecznej Piotra Ikonowicza - komentuje Piotr Guział. Tak połączone ruchy niezależne - jego zdaniem - mogłyby stać się w Warszawie trzecią siłą, decydującą o wyniku drugiej tury wyborów na prezydenta Warszawy. - Gdy startowałem na prezydenta Warszawy trzy lata temu, sam zebrałem ponad 8 proc. Myślę więc, że kilkunastoprocentowy wynik jest realny do osiągnięcia w takiej koalicji - mówi "Super Expressowi" Piotr Guział.