Sołki. Jarek zginąłw drodze do szkoły. Prokuratura stawia zarzut kierowcy
Nowe fakty w sprawie tragedii na drodze pod Mińskiem Mazowieckim. W środę (18 paździenika) we wsi Sołki 14-letni Jarek zginął w drodze do szkoły. Gdy szedł w stronę przystanku autobusowego najpierw z wielką siłą uderzył w niego samochód. Chłopiec przeleciał kilkadziesiąt metrów. Chwilę później przejechało po nim drugie auto jadące z naprzeciwka.
Jak podaje TVN Warszawa, pierwszy z kierowców usłyszał zarzut. - W zdarzeniu uczestniczyły dwa samochody. Najpierw nastolatek został potrącony przez pierwszego kierowcę. Przyjmujemy, że na przejściu dla pieszych. Temu kierowcy będzie przedstawiony zarzut za czyn z artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu Karnego, chodzi o śmiertelny wypadek (grozi za to do ośmiu lat więzienia - red.). Natomiast kwestia drugiego kierowcy - tam na zarzuty wobec niego jest za wcześnie - powiedziała w rozmowie z portalem Magdalena Wieczorek z Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim. Drugi kierowca został przesłuchany w charakterze świadka. Śledczy na razie nie postawili mu zarzutów. Mógł nie widzieć leżącego na jezdni chłopca. Na razie nie jest jasne, czy 14-latek zginął od pierwszego uderzenia, czy zmarł po najechaniu.
Cała wieś jest wstrząśnięta tym, co się stało. - Wszyscy jesteśmy załamani. To był taki spokojny i dobry chłopak – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" sąsiadka tragicznie zmarłego. Więcej przeczytasz TUTAJ.