POSZUKIWANIA DAWIDKA
10 lipca, środa. Około godziny 21 policjanci kierują się na tory w Grodzisku Mazowieckim. Otrzymują zgłoszenie, że doszło do makabrycznego wypadku - pociąg potrącił młodego mężczyznę. Szybko okazuje się, że to 32-letni Paweł Ż., mieszkaniec miasta. Kilka godzin później na policję zgłasza się jego żona, która zgłasza zaginięcie synka, 5-letniego Dawidka. Ze zgłoszenia kobiety wynika, że chłopiec po raz ostatni był widziany właśnie z Pawłem Ż. Jeszcze w nocy policjanci zostają postawieni na równe nogi i szybko znajdują samochód, srebrną skodę. Auto było zaparkowane blisko kościoła. Dziecka nie było w środku.
W akcję poszukiwawczą angażuje się ponad tysiąc funkcjonariuszy, strażacy, żołnierzy z obrony terytorialnej oraz mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego. Okolice trasy, którą pokonał Paweł Ż., sprawdzają psy tropiące, na miejsce ściągnięte są również drony oraz helikoptery. Wciąż jednak brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie - co się stało z zaginionym chłopczykiem. 12 lipca "Super Express" opisuje, że bardzo prawdopodobna jest hipoteza mówiąca o tym, że ojciec mógł przewozić zwłoki chłopca: Poszukiwania 5-letniego Dawida. Przerażająca hipoteza śledczych po przebadaniu auta
ZEZNANIA MATKI DAWIDKA
Policjanci, którzy pracują przy wyjaśnianiu tej sprawy, zabezpieczają zapisy monitoringu przy autostradzie oraz nagrania z kamerek samochodowych. Szybko dochodzą do wniosku, że Paweł Ż. krążył na trasie Warszawa - Grodzisk Mazowiecki. Kilka razy się zatrzymywał i dzwonił do swojej żony. Wysłał jej także SMS-a mówiącego o tym, że "więcej już syna nie zobaczy". Co zeznała kobieta? – Z jej relacji wynika, że ojciec Dawida kilkakrotnie miał nie odwieźć chłopca do niej na czas. I nie reagował na jej ponaglenia. Kobieta musiała wtedy jechać po dziecko do Grodziska. Mąż miał tłumaczyć później swoje zachowanie, że np. Dawid zasnął i nie chciał go budzić – mówi portalowi tvp.info jeden ze śledczych.
JASNOWIDZ JACKOWSKI O SPRAWIE DAWIDKA
Jasnowidz umieszcza na YouTubie film, w którym przedstawia swoją wersję. - W moim odczuciu ten mężczyzna musiał w pewnym momencie zjechać z autostrady i dojechał do cmentarza. Gdzieś po drodze musi być taki cmentarz. Stał samochodem w okolicy tego cmentarza. I jeżeli temu dziecku coś się stało - a w moim odczuciu stało się - to stało się w samochodzie przy cmentarzu - mówi w nagraniu.
Z naszych informacji wynika, że policja kontaktuje się z jasnowidzem kilka dni przed sobotą 20 lipca. Funkcjonariusze proszą Jackowskiego, by przyjechał na miejsce. Wizjoner miał dokonać wizji w mieszkaniu ojca Dawidka w Grodzisku Mazowieckim, ale rezygnują z tego pomysłu, gdy ciało dziecka odnaleziono. Zwłoki przysypane ziemią i liśćmi zauważył policjant ze specgrupy. 22 lipca ma się odbyć sekcja zwłok chłopca, która prawdopodobnie wyjaśni dokładne okoliczności jego śmierci.
- W swojej trzydziestoletniej pracy nie spotkałem się z taką sprawą. Moim zdaniem to była zbrodnia zaplanowana, bezduszna, nieludzka. Makabryczna pod względem psychologicznym - powiedział jasnowidz, Krzysztof Jackowski.
Tragedia katedry Notre Dame może się powtórzyć? Jasnowidz Jackowski o zdarzeniach we Francji