Siedlce. Najbardziej tajemnicze zaginięcie dziecka w Polsce
Mała sześciomiesięczna Nikola Sieczka mieszkała razem z mamą Małgorzatą B. (39 l.) i dziadkami w drewniaku przy ul. Składowej w Siedlcach. Ojciec dziewczynki Norbert S. (42 l.), odsiadywał w siedleckim więzieniu wyrok za włamania i kradzieże. Za dobre sprawowanie wychodził na przepustki, by odwiedzać swoje maleństwo.
Był 25 październik 2010 roku. Norbert pojawił się w domu swojej konkubiny. Po kilku godzinach wywiązała się miedzy nimi kłótnia. Mężczyzna chwycił za nóż i okaleczył konkubinę oraz jej matkę. Wyrwał z rąk Małgorzaty S. malutką Nikolę i wybiegł z domu. Policja rozpoczęła poszukiwania porywacza.
Ślad po mężczyźnie urwał się przy trasie Siedlce-Terespol. Śledczy na podstawie zeznań rodziców dziewczynki ustalili, że Norbert po porwaniu widział się Małgorzatą na podmiejskich działkach i tam miał jej oddać Nikolę.
– Byłem na przerwie kary i zabrałem z domu swojej konkubiny Nikolkę. Pobiegłem z córeczką na ogródki działkowe. Przespaliśmy z małą noc, a następnego dnia przyszła do nas Małgorzata. Na początku nie wiedziałem, że powiadomiła policję o porwaniu. Była ze mną, jak gdyby nic się nie stało. Około południa po Nikolę przyjechał ktoś z rodziny Gośki i zabrał ją – tłumaczył ojciec dziecka. Małgorzata B. mówiła, że to kłamstwo.
Gdzie jest więc Nikolka? Czy żyje? Może znajdzie się ktoś, kto zlituje się nad jej losem i nawet anonimowo powie, co się stało z maleństwem?
Przeszukano całą okolicę. Do sprawy wracano kilka razy. I nic... Norbert S. tłumaczył, że porwanie wymyślił razem ze swoją konkubiną, by zrobić na złość jej rodzicom. Jednak w tej sprawie od początku nic nie trzymało się kupy. W pewnym momencie rodzice dziewczynki przestali współpracować ze śledczymi, jak gdyby nic się nie stało. Norbert S. po wyjściu z więzienia znikł, a mama Nikoli się przeprowadziła. Tylko sąsiedzi nie dają za wygraną, wszędzie rozpytują o dziewczynkę.
– Dziś Nikolka miałaby 13 lat – mówi sąsiadka Ela. – Dziecko przepadło i już nikogo nie obchodzi gdzie jest i czy żyje! – dodaje. – Człowiek nie rozpuszcza się w powietrzu, szukajcie dalej dziewczynki! – mówi kolejny sąsiad.
Prokuratura sprawę umorzyła już dawno temu. – Zabranie dziecka przez Norberta S. spod opieki matki, zakończyło się najprawdopodobniej zejściem śmiertelnym małoletniej w okresie 25-26.10.2010 roku. Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednak na przedstawienie Norbertowi S. zarzutu spowodowania śmierci córki – dowiadujemy się od siedleckiej prokuratury.
– Brak jest bowiem bezpośrednich dowodów opisujących przebieg zdarzenia skutkującego śmiercią Nikoli S. Nadto nie znaleziono zwłok dziewczynki – dodają prokuratorzy.
Zaginięciem Iwony Wieczorek żyła cała Polska. Co naprawdę się stało?
Posłuchaj audiobooka i poznaj kulisy śledztwa!
Listen on Spreaker.