- Przyznam, że włoszczyzna za 11 zł zrobiła na mnie wrażenie – podzielił się refleksją po sobotnich zakupach jeden z mieszkańców Woli. Taką cenę (dokładnie 10,80 zł) zastał w Żabce przy Karolkowej. Chyba rekord!
To prawie dwa razy więcej niż na bazarach, które objechali reporterzy „Super Expressu”, choć i tam za pęk warzyw do zupy liczą sobie jak za zboże. W lutym na bazarze Szembeka czy przy Hali Mirowskiej było 5 zł, teraz – 6,50 i 7 zł.
Jabłka są już droższe od ananasów czy avocado i w podobnej cenie co banany. Według danych Urzędu Statystycznego w Warszawie jabłka w stołecznych sklepach i na bazarach podrożały przez miesiąc o ponad 10 proc. a w porównaniu z ubiegłym rokiem o blisko 54 proc.!
W sklepach i stoiskach z mięsem też drożyzna. Ceny wieprzowiny od lutego skoczyły o blisko 7 proc. a przez rok – aż o 42 proc. Dziś na Szembeku za kilogram surowego schabu trzeba zapłacić 23 zł a za kiełbasę – 29 zł. Zwykły pszenno żytni chleb też drożeje (średnio kosztuje 5 zł), ale nie aż tak jak bułki. Warszawski Urząd Statystyczny odnotował wzrost cen kajzerek o 16 proc. w porównaniu do marca 2019. Mniej niż 50 gr. już za nie raczej nie zapłacimy.
Mieszkańcy stolicy nie ukrywają przerażenia cenami, które zastają w sklepach i na bazarach. - To przechodzi ludzkie pojęcie. Ceny skaczą jak szalone co kilka dni – mówi nam Teresa Gawęda (74 l.).
- Ceny owoców, warzyw, wędlin i nabiału tak poszybowały w górę, że strach myśleć, co będzie dalej – wtóruje Grażyna Grzeszek (78 l.)