Jeepem wylądował na dachu. Poważny wypadek na S7 pod Warszawą, kierowca był pijany
Do wypadku doszło na trasie S7 w miejscowości Dębina pod Nowym Dworem Mazowieckim. - Przed godziną 12.40 kierujący pojazdem osobowym marki Jeep stracił nagle panowanie nad samochodem i dachował - potwierdził Rafał Rutkowski z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji. Droga była zablokowana, a na trasie utworzył się wielki korek. Kierowca wydmuchał 0,35 mh alkoholu na litr, co daje wynik 0,7 promila. Teraz mężczyzna odpowie za prowadzenie pod wpływem.
Za spowodowanie wypadku bez ofiar śmiertelnych grozi kara pozbawienia wolności do 4,5 roku, zakaz kierowania od 3 do 15 lat oraz świadczenie na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzony oraz Pomocy Postpenitencjarnej od 10 000 do 60 000 zł.
Pod Warszawą doszło do jeszcze bardziej dramatycznego zdarzenia. Samochód dachował i wpadł do rowu. Nieprzytomny kierowca nie dawał znaku życia. Dramatyczny wypadek mógł zakończyć się tragedią. Świadkiem wypadku był policjant, który jechał do pracy. Asp.szt. Łukasz Ziębiński nie wahał się ani chwili. Pobiegł uwięzionemu kierowcy na ratunek i wybił tylną szybę. Rozpoczęła się rozpaczliwa walka z czasem.
Polecany artykuł: