Tłum protestujących zebrał się na rondzie Dmowskie w sobotnie popołudnie, by ruszyć na tradycyjny spacer ulicami Warszawy. To kolejny protest zorganizowany przez Strajk Kobiet po decyzji Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającej przepisy aborcyjne. Tłumy ruszyły w stronę Placu Trzech Krzyży i Placu Zbawiciela. Na trasie kilkukrotnie stawał im policyjny kordon. Policjanci otaczali protestujących, a następnie ich legitymowali. Świadkiem takich zdarzeń była m.in Małgorzata Trzaskowska oraz Jerzy Owsiak. Oboje nie kryli swojego oburzenia, a upust emocjom dali w sieci.
Owsiak zainterweniował kiedy policja legitymowała dwie nastolatki. Policjanci prosili je o okazanie dokumentów, a następie rozpoczęli wypisywanie mandatów. - Jedna z nich z pudełkiem ciastek, nie miały ze sobą żadnych symboli, żadnych tablic, żadnych flag, nawet żadnych znaczków, czegokolwiek. Stały wraz z grupą protestujących, których policja zatrzymała kordonem. Więc podszedłem do spisujących policjantów, przedstawiłem się i spytałem jaki jest powód, że te dwie dziewczyny są spisywane? Milczenie, milczenie, milczenie, więc wyraziłem swoją opinię - czy nie jest Wam wstyd? Są niewiele starsze od mojej wnuczki. Czy wyglądają na mocarzy? Czy wyglądają na awangardę tego strajku? Czy wyglądają na te, które emanują największą energią w tym proteście? Czy nie jest Wam wstyd, tu w tym momencie, teraz, jeszcze egzekwować mandat w wysokości 100zł od każdej z nich? - pisze Jerzy Owsiak w mediach społecznościowych potępiając działania policji.
Jerzy Owsiak jest gotowy zeznawać przed sądem w sprawie mandatów dla spotkanych nastolatek. - Przedstawiłem się panom policjantom, mogę być świadkiem w tej konkretnej sprawie, a żegnając się z nimi powiedziałem, że życie płata takie figle, że być może spotkamy się i spojrzymy sobie w twarz już bez maseczek - podsumował.