Słynny propagator medycyny niekonwencjonalnej

Jerzy Zięba przed sądem! Obrona wytknęła serię błędów w akcie oskarżenia

2023-03-30 16:57

Przed sądem znów stanął publicysta i propagator terapii niekonwencjonalnej Jerzy Zięba. Jest on oskarżony o sprzedaż produktów leczniczych bez pozwolenia, o czym zawiadomił Rzecznik Praw Pacjenta. Sędzia nie zdołała nawet otworzyć przewodu sądowego, gdyż obrońca dosłownie zrównał z ziemią akt oskarżenia przedstawiony przez prokuraturę i wytknął jej serię błędów. Rozprawa została więc odroczona.

Policjanci zajęli produkty Jerzego Zięby

W kwietniu 2019 roku policja i prokurator weszli do magazynu firmy Jerzego Zięby. Stało się to na podstawie zawiadomienia, które złożył Bartłomiej Chmielowiec – Rzecznik Praw Pacjenta. Według niego słynny propagator terapii niekonwencjonalnych wprowadził do obrotu produkty lecznicze bez wymaganych zezwoleń. Tego dotyczył też akt oskarżenia, który wystosowała prokurator Ewa Kiec.

JERZY ZIĘBA ZNÓW PRZED SĄDEM. OBRONA KOMPROMITUJE PROKURATURĘ

Pierwsza rozprawa w sądzie rejonowym Warszawa-Śródmieście

W czwartek, 30 marca, Zięba stanął w tej sprawie przed sądem rejonowym dla Warszawy Śródmieścia i od razu podkreślił, że chce, żeby media podawały jego nazwisko i nie zasłaniały twarzy. Potem oddał głos swojemu obrońcy, który jeszcze na etapie wniosków formalnych wypunktował serię błędów dokonanych w akcie oskarżenia. - W treści zarzucono konkretne działanie sprawcze w postaci wykonywania działalności gospodarczej związanej z obrotem produktami leczniczymi, w sytuacji kiedy w okresie objętym zarzutem tego typu zachowanie nie byłoby analizowane. Faktem natomiast jest, że obowiązywała wówczas ustawa prawo farmaceutyczne, która analizowała odmienne zachowanie – podejmowanie działalności – zaczął mec. Krzysztof Ways, który podkreślił, że wykonywanie, a podejmowanie działalności to dwie różne rzeczy, które jasno rozdziela prawo. - Podejmuje się coś raz, wykonuje się w jakimś okresie czasu. Biorąc pod uwagę taką konstrukcję aktu oskarżenia, trudno ustalić tak naprawdę jaki jest zarzut, przed którym się mamy bronić – dodał adwokat.

Brak tożsamości czynu 

Mecenas sięgnął też do treści zarzutów, które były ogłoszone przed sporządzeniem aktu oskarżenia. - Tu mamy kolejną niespodziankę. Okazuje się, że pierwotny zarzut wskazywał na to, że prokurator zarzuca podejmowanie działalności. I nagle, jak królik z kapelusza wyskakuje nam w akcie oskarżenia wykonywanie działalności. Czyli mamy brak tożsamości czynu zarzucanego z czynem objętym aktem oskarżenia – wypunktował Krzysztof Ways.

To nie leki, to suplementy diety

Kolejną kwestią sporną jest to, o handel jakimi produktami firma Jerzego Zięby jest w ogóle oskarżona. - One nie pokrywają się z produktami objętymi z aktem oskarżenia. Pojawia się dwanaście dodatkowych produktów, których nie było w zarzutach. Nie może być tak, że komuś stawia się zarzut kradzieży mercedesa, a w akcie oskarżenia mówi się, że oprócz mercedesa ukradł jeszcze fiata, renault i audi – porównywał ironicznie mecenas i ciągnął dalej punktowanie błędów w akcie oskarżenia twierdząc, że produkty Jerzego Zięby nie są w ogóle leczniczymi – co zarzuca mu prokurator – a jedynie suplementami diety. - Wyobraźmy sobie, że tego typu definicję wprowadzilibyśmy do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii… definicja narkotyku, to byłoby to, co deklaruje diler, a w rzeczywistości okazuje się, że w torebce był cukier puder. To by oznaczało, że na gruncie prawa karnego, oskarżeni odpowiadaliby za posiadanie cukru pudru, a nie narkotyku – porównywał Krzysztof Ways.

Główny Inspektor Sanitarny nie miał zastrzeżeń

Obrona podkreślała też, że produkty oferowane przez oskarżonego były zgłoszone do Głównego Inspektora Sanitarnego i zaakceptowane bez żadnych zastrzeżeń. - W tej sprawie nigdy GIS nie wniósł zastrzeżeń co do treści składanych powiadomień. Nie miał żadnych wątpliwości, co do składu jakościowego i ilościowego, żeby stwierdzić, że są to suplementy diety – dodał mecenas Piotr Wanic, który podkreślił, że w przeciwnym razie GIS musiałby wszcząć wszelkie procedury weryfikacyjne i przede wszystkim wstrzymać lub zakazać obrotu produktów, do wyjaśnienia sprawy. - Jeśli przyjęlibyśmy nawet, że zarzuty postawione w akcie oskarżenia są zasadne, to musielibyśmy wszcząć postępowanie wobec Głównego Inspektora Sanitarnego o zaniechanie obowiązków – dodał Piotr Wanic.

Jakość dowodów jest marna

Obrońcy stwierdzili, że sprawa powinna zakończyć się umorzeniem lub zwrotem do prokuratury. - Nawet jak byśmy przystąpili do analizy dowodów, to ich jakość jest tak marna, że byłaby to strata czasu – podsumował mecenas Krzysztof Ways.

Rozprawa odroczona

Prokurator zaskoczona wnioskami obrońców nie chciała ich komentować. Poprosiła o czas na pisemne ustosunkowanie się. Sędzia odroczyła więc rozprawę do 1 czerwca.

Sonda
Medycyna niekonwencjonalna: jesteś za czy przeciw?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki