Kilka dni temu na moście Poniatowskiego w Warszawie drogowcy ustawili sześć nowych fotoradarów. Ogromne żółte skrzynki od razu wzbudziły potężne kontrowersje, szczególnie w kontekście ochrony zabytków. Władzom Warszawy zarzucono nawet zniszczenie zabytkowego mostu. Mazowiecki konserwator zabytków zażądał od Zarządu Dróg Miejskich zmiany lokalizacji urządzeń. Prof. Jakub Lewicki uważa, że nie decydował o precyzyjnej lokalizacji urządzeń. Z kolei Jakub Dybalski, rzecznik prasowy ZDM odpiera zarzuty i twierdzi, że instytucja otrzymała pozytywną opinię latem ubiegłego roku.
Tymczasem nowe urządzenia, które stanęły po obu stronach mostu zostały już zniszczone. - Na jednym z nich przyklejono etykiety ze znanego napoju energetycznego, na dwóch innych pojawiło się graffiti w miejscach, w których zainstalowane zostaną aparaty - relacjonuje nasz reporter, który widział uszkodzenia.
Fotoradary nie działają, ale kierowcy już zwolnili
Kilka dni temu stołeczny ratusz poinformował, że fotoradary na moście Poniatowskiego są już gotowe do działania. W środku wciąż nie ma jednak aparatury do robienia zdjęć. - Urządzenia zostały przez nas wyjęte i zostaną zamontowane ponownie, gdy urządzenia zostaną przekazane Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego - przekazał Jakub Dybalski z ZDM.
Żółte skrzynki i znaki drogowe o kontroli prędkości zrobiły już jednak swoje. Wielu nieświadomych kierowców już zwalnia i jedzie zgodnie z przepisami. To sprawiło, że na moście zrobiło się zdecydowanie bezpieczniej.