Potężny pożar domu jednorodzinnego. Sąsiedzi twierdzą, że doszło do podpalenia
Spokojne wtorkowe popołudnie zamieniło się w prawdziwy horror i sprowadziło piekło na ziemi. Parter i niemalże całe poddasze domu zlokalizowanego przy ul. Podgórnej w Wieliszewie stanęły w płomieniach. − Zgłoszenie otrzymaliśmy przed godziną 18. Doszło do pożaru budynku jednorodzinnego, parterowego z poddaszem użytkowym przy ul. Podgórnej − relacjonuje „Super Expressowi” mł. bryg. Tomasz Suracki z legionowskiej straży pożarnej.
Jak słyszymy, ogień pojawił się w kuchni i w ciągu kilku minut rozprzestrzenił się na wyższe piętro. − W akcji brało udział siedem zastępów straży pożarnej. Nasze działania polegały na opanowaniu pożaru na parterze oraz na poddaszu. Ogień wszedł w konstrukcję dachu. W tym celu musieliśmy prowadzić również rozbiórkę niektórych elementów elewacji. Korzystaliśmy z kamer termowizyjnych i innych urządzeń. Działania zakończono o godzinie 20 − dodaje.
To nie był jednak zwykły pożar. Reporter „Super Expressu” ustalił, że mógł przyczynić się do niego mężczyzna, który mieszkał w zajętym ogniem budynku. − Mamy z nim problemy od początku, od momentu kiedy się tutaj wprowadził. Wielokrotnie nam groził, pobił jednego mieszkańca. Kilkukrotnie wyczuwaliśmy od niego woń alkoholu. Jego zachowanie nie było normalne − mówi nam jedna z sąsiadek. − Mój mąż dostał od niego w twarz. Rzucił nim o ziemię. Policja stwierdziła, bo zgłosiliśmy to na komisariat, że jak nie ma obrażeń, to nie ma sprawy − słyszymy dalej.
Jak przekazali nam mieszkańcy, 30-letni „Pablo” miał faktycznie podpalić swój dom, polewając jego wnętrze benzyną z kanistrów. − Na dodatek był pomalowany jak filmowy „Joker”. Pewnie oczy i sztuczny uśmiech pomazał sobie jakąś kredką albo mazakiem. W trakcie pożaru biegał po okolicy i pytał się wszystkich, czy tu nagrywają program „Na Wspólnej” − powiedziała kolejna osoba, z którą rozmawialiśmy na miejscu zdarzenia.
Parę minut po podłożeniu pożaru "Pablo" miał krzyknąć na głos, że „teraz będą sobie to gasić”.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się również z oficer prasową legionowskiej policji. Jak usłyszeliśmy, prowadzone jest śledztwo w kierunku art. 164, czyli sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia za co może grozić kara nawet 8 lat pozbawienia wolności. − Na ten moment mamy zatrzymanego 30-latka. Mieszkaniec ten występuje w charakterze osoby podejrzewanej. Jesteśmy cały czas w trakcie procesu ustalania szczegółów, jeżeli chodzi o tę sprawę − powiedziała kom. Justyna Stopińska.