Do strasznej tragedii doszło pod koniec stycznia pod Łosicami w województwie mazowieckim. 15-letnia Julia i 5-letni Szymon jechali razem z mamą i dwójką rodzeństwa na zakupy. Kobieta, która siedziała za kierownicą wpadła w poślizg na śliskiej drodze i roztrzaskała swojego seata o ciężarówkę. Siła uderzenia była gigantyczna. Śmierć na miejscu poniósł 5-letni Szymek i 15-letnia Julcia. Mamę oraz dwoje pozostałych dzieci z niewielkimi obrażeniami przewieziono do szpitali.
Na pogrzebie pojawił się tłum żałobników, pomimo epidemii koronawirusa. Pod kościół podjechały dwa karawany z białymi trumienkami. Na pogrzebie wiele osób nie mogło zapanować nad emocjami - głośno szlochali, opłakując zmarłe dzieci. Wyjątkowo wzruszające okazały się słowa księdza, który prowadził ceremonię pogrzebową.
Wzruszające pożegnanie nauczycieli i kolegów ze szkoły
Głos na pogrzebie zabrała też nauczycielka ze szkoły podstawowej w Górkach, do której uczęszczało rodzeństwo. - Ciężko nam będzie bez Szymona i Julii - mówiła. - Pozostały po nich puste miejsca w klasie i taka sama pustka w naszych sercach - mówiła, nie mogąc ukryć smutku i żalu.
>>> Zobacz zdjęcia ze wzruszającego pogrzebu Julci i Szymka <<<
Będziemy ich dobrze wspominać. Byli naprawdę fajnymi dziećmi. Bardzo lubiliśmy ich, bo uśmiech nigdy nie opuszczał ich twarzy - wspominają zmarłe rodzeństwo nauczyciele i koledzy ze szkoły. Julcię i Szymka pochowano obok siebie, a do grobu posypały się setki białych róż.