To oznacza, że oddanie mostu w terminie, czyli w grudniu tego roku, stoi pod wielkim znakiem zapytania.
- Musimy podnieść linie wysokiego napięcia, bo one zagrażają robotnikom - tłumaczy Małgorzata Gajewska (46 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. - To bardzo trudna operacja - mówi Gajewska.
Problemem jest linia energetyczna, która koliduje z trasą mostu na wysokości ulicy Obrazkowej. Tam budowane są wiadukty nad ulicą Modlińską. Są w stanie surowym i na razie nie będą dokończone. Bowiem trakcja energetyczna znajduje się za nisko i zagraża bezpieczeństwu - teraz robotników pracujących na wiaduktach, potem kierowców, którzy będą tamtędy jeździć.
Dlatego trzeba ją podnieść do bezpiecznej wysokości. A to oczywiście nie jest takie proste. Cała "przeprowadzka" linii wymaga pozwoleń oraz uzgodnień z zarządcą linii. Drogowcy muszą przede wszystkim ustalić datę wyłączenia zasilania na czas przenoszenia słupów.
Urzędnicy zapowiadają, że postarają się załatwić sprawę jak najszybciej, aby most został otwarty w terminie.
Kierowcy narzekają...
Kamil Gruszka (23 l.), który codziennie dojeżdża na Białołękę, jest oburzony. - Śmiech na sali z tą budową, jak to możliwe, żeby projektanci tak ważnej inwestycji źle wytyczyli trasę? Nawet jeśli zdarzył się taki błąd, jak mogli czekać z przeniesieniem linii do ostatniej chwili - pyta pan Kamil.
...a urzędnicy są dobrej myśli.
- Chcemy jak najszybciej mieć odpowiednie pozwolenia, aby zakończyć wszystko w terminie - zapewniają. Niestety, słabo to wszystko wygląda. Mimo że grudzień już niedługo, wiadukt na Modlińskiej jest wciąż rozgrzebany - zostało jeszcze zabetonowanie przęseł, które go podtrzymują oraz wylanie asfaltu.