"Hannibal z Żoliborza" znów w świetle reflektorów. Przypomnijmy warszawską masakrę
Przypomnijmy: 3 lutego 2016 r. przed południem na warszawskiej Woli (ul. Skierniewicka) Kajetan P. zamordował przypadkową ofiarę. To była 30-letnia nauczycielka języka włoskiego, Katarzyna J., której rozczłonkowane ciało spakował do worka i przewiózł taksówką. Głowa była w plecaku. Planował zjeść kobietę, ale zrezygnował - spalił worek ze zwłokami w swoim mieszkaniu i uciekł na Maltę, gdzie ukrywał się blisko 2 tygodnie, a jego tropem podążyli najlepsi z najlepszych: poznańscy "łowcy głów" i "łowcy cieni" z CBŚP.
Proces ruszył w 2018 r., a w styczniu 2021 r. zapadł wyrok: winny, i kara: dożywocie. Według ustaleń portalu interia.pl do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęły dwie apelacje w sprawie "Hannibala z Żoliborza". Idzie spektakularny zwrot akcji?
Kajetan P. jednak poczytalny?
26 stycznia 2021 r. biegli orzekli, że Kajetan P. podczas popełniania zbrodni nie był w pełni poczytalny, a zasądzoną karę dożywocia ma odbywać w systemie terapeutycznym. Do tego Żoliborski Hannibal został zobowiązany do zapłacenia po 75 tys. złotych dla matki i ojca zamordowanej Katarzyny. Ale wyrok jest nieprawomocny, więc m.in. nie zapadła jeszcze decyzja gdzie konkretnie P. powinien odsiadywać karę (na razie robi to w Łodzi w Zakładzie Karnym nr 2 na oddziale psychiatrii sądowej). Tymczasem doniesienia interii wskazują, że do sądu w Warszawie spłynęły niedawno dwie apelacje: zarówno od prokuratury, jak obrony. Ta pierwsza uważa, że Kajetan P. był w pełni poczytalny, ta druga, że cały wyrok powinien zostać uchylony, bo został źle uzasadniony. Akta sprawy trafiły już do biegłych, a sąd czeka na ich opinie.
Przypomnijmy, że od początku Kajetan P. nie okazywał skruchy. W trakcie jednego z przesłuchań na prokuraturze, zapytany czy żałuje popełnionej zbrodni odparł: "A jak pani prokurator myśli? Nie, nie żałuję". W zakładzie karnym w Łodzi jego cela jest pod stałą obserwacją. Jeszcze w styczniu 2021 r. PAP podała, że funkcjonariusze Straży Więziennej uważają, że P. zachowuje się w specyficzny sposób, który - ich zdaniem - ma na celu wywołanie wrażenia choroby psychicznej. Ma być wulgarny, agresywny, robi wokół siebie dużo szumu, zbierając coraz więcej kar dyscyplinarnych. Ale monitoring więzienny sugeruje zgoła co innego: gdy jest sam w celi - czyta, ćwiczy albo robi notatki. Jest cichy i spokojny.