Kamil P. zabił koleżankę. Martyna S. otworzyła drzwi zabójcy. „Ufała mu, znali się od zawsze”
Wszystko rozegrało się w bloku przy ul. Chłodnej na Woli. Kamil P. mieszkał w tej samej klatce schodowej, co Martyna. Młodzi ludzie znali się od wielu lat. Dziewczyna mieszkała na ostatnim piętrze razem ze swoją mamą. Drzwi w drzwi ze swoim przyszłym oprawcą.
Był czwartek, 6 lutego 2014 r. Rano do drzwi mieszkania Martyny ktoś zaczął pukać. Zobaczyła, że to jej sąsiad Kamil, więc bez wahania otworzyła mu i wpuściła do środka. Czuła się bezpiecznie, choć Kamil był cały rozdygotany. Po chwili rozmowy poszła do łazienki i szykowała się do pracy. Nie wiedziała, że za jej plecami z nożem w ręku stoi morderca.
Mama Martyny wróciła po pracy do domu. Drzwi wejściowe były otwarte. Gdy otworzyła je i weszła do środka, czas stanął w miejscu. Spokojne lokum wyglądało, jak z najgorszego koszmaru. Ciało jej córki leżało w łazience w kałuży krwi. Przeraźliwy krzyk kobiety zerwał na nogi wszystkich sąsiadów.
Na miejsce przyjechali kryminalni i prokurator. Na ciele dziewczyny był rany po nożu na plecach i szyi. Policjanci zaczęli gorączkowe poszukiwania sprawcy. Szybko wytypowali Kamila. Następnego dnia został zatrzymany. Funkcjonariusze w śmietniku znaleźli zakrwawione ubranie, którego podejrzany próbował się pozbyć. Potem, po przesłuchaniu świadków i podejrzanego, udało się odtworzyć zdarzenia tego feralnego dnia. – W nocy z 5 na 6 lutego całą noc zażywałem mefedron. Rano cały się trząsłem, chciało mi się palić i ćpać, ale nie miałem pieniędzy. Matka nie chciała mi nic pożyczyć, a ja w głowie ciągle słyszałem głos, że mam zdobyć pieniądze na narkotyki. Dlatego wziąłem z kuchni nóż i poszedłem do sąsiadki na górę – zeznał.
Po zebraniu materiału dowodowego do sądu trafił akt oskarżenia. Na sali sądowej 22-letni morderca ze szczegółami opowiedział, jak odebrał życie koleżance. – Zaszedłem ją od tyłu, wbiłem jej nóż w plecy, a później w szyję. Martyna wpadła do wanny, broniła się. W końcu przestała krzyczeć i się ruszać – mówił podczas rozprawy. – Zostawiłem ją i poszedłem do pokoju, gdzie znalazłem kilka pierścionków oraz bransoletkę. Sprzedałem je w lombardzie za niewiele ponad sto złotych, bo okazało się, że nie są złote, i kupiłem za to narkotyki – wyjaśnił swój motyw zbrodni.
Pomogły mu dwie koleżanki. – Andżelika i Karolina kazały mi o wszystkim zapomnieć i iść się naćpać. Pomogły mi wyrzucić zakrwawione ubrania, a później sprzedaliśmy jeden z pierścionków za 90 zł. Kupiliśmy za to działkę mefedronu – zeznał oskarżony. Z jego dalszej opowieści wynikało, że gdy zrozumiał, co zrobił, zaczął płakać. W tym momencie na sali sądowej rozległ się głośny szloch. Jednak to nie Kamil wylewał łzy. To matka Martyny nie wytrzymała, słuchając jego wyjaśnień. – Chciałem utopić się w Wiśle, ale w końcu do wody rzuciłem jedynie nóż, którym zabiłem Martynę – dokończył.
Polecany artykuł:
Kamilowi groziła kara od 25 lat więzienia po dożywocie. Młody mężczyzna próbował okazać skruchę, przepraszał i prosił o wybaczenie. Chciał wmówić sądowi, że do zamordowania Martyny zmusiły go dziwne głosy, które słyszał po narkotykach. Jednak ani sąd, ani biegli nie dali się omamić. 7 września 2015 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok - 25 lat za kratami i 50 tys. zł odszkodowania dla matki zamordowanej dziewczyny.
Rodzina i znajomi słuchali wyroku ze łzami w oczach. - Nie ulżyło nam, nic nie jest w stanie nas pocieszyć po tym, co się stało. Ale wyrok uważamy za zbyt łagodny. Za to co zrobił, Kamil P. powinien do końca życia siedzieć w więzieniu. To była taka cudowna dziewczyna – mówiła po rozprawie „Super Expressowi” Marlena, kuzynka zamordowanej dziewczyny. Obie strony odwołały się od wyroku uznając, że jest niesprawiedliwy. Prokuratura zawnioskował do sądu apelacyjnego o najwyższą karę dla mordercy. Odwołał się także obrońca, który uważał, że jego klient powinien dostać 15, a nie 25 lat. Po 9 miesiącach zakończyła się sprawa odwoławcza w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Wyrokiem z dnia 6 maja 2016 r. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok pierwszej instancji. Kamil P. odsiaduje wyrok w trybie terapeutycznym. Wyjdzie na wolność za 15 lat. MK