Szokujące zabójstwo

Kamil P. zabił koleżankę. Martyna S. otworzyła drzwi zabójcy. „Ufała mu, znali się od zawsze”

2024-10-05 5:23

Wstrząsające morderstwo sprzed dekady. 33-letni dziś Kamil P. zamordował swoją wieloletnią koleżankę z bloku, Martynę S. († 21 l.). Wszystko dlatego, że nie miał pieniędzy na używki. Za zrabowane z jej domu rzeczy dostał w lombardzie 100 zł. Po zabójstwie kupił za to dopalacze. Są nie miał dla niego litości.

Kamil P. zabił koleżankę. Martyna S. otworzyła drzwi zabójcy. „Ufała mu, znali się od zawsze”

Wszystko rozegrało się w bloku przy ul. Chłodnej na Woli. Kamil P. mieszkał w tej samej klatce schodowej, co Martyna. Młodzi ludzie znali się od wielu lat. Dziewczyna mieszkała na ostatnim piętrze razem ze swoją mamą. Drzwi w drzwi ze swoim przyszłym oprawcą.

Był czwartek, 6 lutego 2014 r. Rano do drzwi mieszkania Martyny ktoś zaczął pukać. Zobaczyła, że to jej sąsiad Kamil, więc bez wahania otworzyła mu i wpuściła do środka. Czuła się bezpiecznie, choć Kamil był cały rozdygotany. Po chwili rozmowy poszła do łazienki i szykowała się do pracy. Nie wiedziała, że za jej plecami z nożem w ręku stoi morderca.

Mama Martyny wróciła po pracy do domu. Drzwi wejściowe były otwarte. Gdy otworzyła je i weszła do środka, czas stanął w miejscu. Spokojne lokum wyglądało, jak z najgorszego koszmaru. Ciało jej córki leżało w łazience w kałuży krwi. Przeraźliwy krzyk kobiety zerwał na nogi wszystkich sąsiadów.

Na miejsce przyjechali kryminalni i prokurator. Na ciele dziewczyny był rany po nożu na plecach i szyi. Policjanci zaczęli gorączkowe poszukiwania sprawcy. Szybko wytypowali Kamila. Następnego dnia został zatrzymany. Funkcjonariusze w śmietniku znaleźli zakrwawione ubranie, którego podejrzany próbował się pozbyć. Potem, po przesłuchaniu świadków i podejrzanego, udało się odtworzyć zdarzenia tego feralnego dnia. – W nocy z 5 na 6 lutego całą noc zażywałem mefedron. Rano cały się trząsłem, chciało mi się palić i ćpać, ale nie miałem pieniędzy. Matka nie chciała mi nic pożyczyć, a ja w głowie ciągle słyszałem głos, że mam zdobyć pieniądze na narkotyki. Dlatego wziąłem z kuchni nóż i poszedłem do sąsiadki na górę – zeznał.

Po zebraniu materiału dowodowego do sądu trafił akt oskarżenia. Na sali sądowej 22-letni morderca ze szczegółami opowiedział, jak odebrał życie koleżance. – Zaszedłem ją od tyłu, wbiłem jej nóż w plecy, a później w szyję. Martyna wpadła do wanny, broniła się. W końcu przestała krzyczeć i się ruszać – mówił podczas rozprawy. – Zostawiłem ją i poszedłem do pokoju, gdzie znalazłem kilka pierścionków oraz bransoletkę. Sprzedałem je w lombardzie za niewiele ponad sto złotych, bo okazało się, że nie są złote, i kupiłem za to narkotyki – wyjaśnił swój motyw zbrodni.

Pomogły mu dwie koleżanki. – Andżelika i Karolina kazały mi o wszystkim zapomnieć i iść się naćpać. Pomogły mi wyrzucić zakrwawione ubrania, a później sprzedaliśmy jeden z pierścionków za 90 zł. Kupiliśmy za to działkę mefedronu – zeznał oskarżony. Z jego dalszej opowieści wynikało, że gdy zrozumiał, co zrobił, zaczął płakać. W tym momencie na sali sądowej rozległ się głośny szloch. Jednak to nie Kamil wylewał łzy. To matka Martyny nie wytrzymała, słuchając jego wyjaśnień. – Chciałem utopić się w Wiśle, ale w końcu do wody rzuciłem jedynie nóż, którym zabiłem Martynę – dokończył.

Kamilowi groziła kara od 25 lat więzienia po dożywocie. Młody mężczyzna próbował okazać skruchę, przepraszał i prosił o wybaczenie. Chciał wmówić sądowi, że do zamordowania Martyny zmusiły go dziwne głosy, które słyszał po narkotykach. Jednak ani sąd, ani biegli nie dali się omamić. 7 września 2015 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok - 25 lat za kratami i 50 tys. zł odszkodowania dla matki zamordowanej dziewczyny.

Rodzina i znajomi słuchali wyroku ze łzami w oczach. - Nie ulżyło nam, nic nie jest w stanie nas pocieszyć po tym, co się stało. Ale wyrok uważamy za zbyt łagodny. Za to co zrobił, Kamil P. powinien do końca życia siedzieć w więzieniu. To była taka cudowna dziewczyna – mówiła po rozprawie „Super Expressowi” Marlena, kuzynka zamordowanej dziewczyny. Obie strony odwołały się od wyroku uznając, że jest niesprawiedliwy. Prokuratura zawnioskował do sądu apelacyjnego o najwyższą karę dla mordercy. Odwołał się także obrońca, który uważał, że jego klient powinien dostać 15, a nie 25 lat. Po 9 miesiącach zakończyła się sprawa odwoławcza w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Wyrokiem z dnia 6 maja 2016 r. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok pierwszej instancji. Kamil P. odsiaduje wyrok w trybie terapeutycznym. Wyjdzie na wolność za 15 lat. MK

Sonda
Czy wierzysz w resocjalizację najgroźniejszych przestępców?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki