Tragiczny wypadek pod Siedlcami. Nie żyje 19-latek
Było późne popołudnie, gdy 19-letni Kamil wsiadł do swojego bmw. Jechał do swojej dziewczyny. Planował, że długo nie zabawi u swojej ukochanej. Wciskał więc gaz, by jak najszybciej do niej dojechać. W miejscowości Sosna Korabie (pow. siedlecki) na odcinku drogi między Podnieśnem a Mokobodami rozegrał się dramat. Było ciemno, a droga mokra po deszczu. Autem zaczęło rzucać na boki. Nastolatek nie opanował już samochodu. Zjechał na prawo, uderzył w przepust wodny, po czym ogromna siła wyrzuciła samochód w powietrze wprost na drzewo. Auto dachowało.
Na roztrzaskany wrak bmw natrafili policjanci z pobliskiego komisariatu, którzy w tym czasie byli na rutynowym patrolu. Wyciągnęli Kamila z roztrzaskanego auta i zaczęli reanimację. Walkę o życie nastolatka kontynuowali później ratownicy medyczni. Niestety, kilkudziesięciominutowe starania nie przyniosły skutku. Chłopak zmarł.
Tłum przyjaciół pożegnał Kamila
W miejscu tragicznego wypadku ktoś położył wiązankę z kwiatów. Palą się tam też znicze. Tuż przy drzewie, na którym roztrzaskało się bmw, postawiono krzyż. Ma przypominać, o śmierci, która odebrała życie młodemu chłopakowi.
Pogrzeb Kamila odbył się w jego parafii w Mokobodach. Kościół po brzegi wypełnili pogrążeni w smutku żałobnicy. Mieli ze sobą białe kwiaty - symbol czystości i niewinności. 19-latek miał przed sobą całe życie. Dopiero wkroczył w dorosłość. Jedna błędna decyzja podczas jazdy przekreśliła jego plany na przyszłość. Nad trumną nastolatka składaną do grobu bliscy i przyjaciele wypłakali morze łez.