Piotr Leśniewski razem z kierowcą Krzysztofem Budkiem (31 l.) przewozili pacjenta między szpitalami. Jechali aleją Wilanowską z Mokotowa. - Dojeżdżaliśmy do skrzyżowania z Doliną Służewiecką. Mieliśmy włączone sygnały dźwiękowe i świetlne. Wszyscy kierowcy ustąpili nam pierwszeństwa, oprócz toyoty, która przemknęła nam dosłownie centymetr przed maską – opowiada nam ratownik. Ekipa ruszyła za samochodem, by wyjaśnić, czemu kierowca w środku nocy nie zauważył oświetlonej karetki.
– Kierujący w żaden sposób nie reagował na nasze sygnały. Uciekał. W końcu jednak zjechał na prawy pas, a my zajechaliśmy mu drogę – kontynuował. - Widzieliśmy jak przysypiał za kierownicą, a po otwarciu szyby czuć było woń alkoholu – dodał Krzysztof Budek.
Gdy ratownicy próbowali wyciągnąć pijaka z auta, ten nacisnął gaz i znów im uciekał. Więc oni za nim. Toyota skręciła w św. Bonifacego i Czarnomorską. Tam, kierowca porzucił auto i zaczął biec.
- Złapaliśmy go, zaczął się szarpać. Użyliśmy chwytów obezwładniających i położyliśmy go na ziemi w oczekiwaniu na służby – podsumował Leśniewski. W tym czasie po pacjenta przyjechała inna karetka. Pościg mu nie zaszkodził. - 42-latek został zatrzymany. Miał we krwi ponad 1,2 promila alkoholu – potwierdził Robert Koniuszy z komendy policji na Mokotowie.
W trakcie przeszukania mężczyzny okazało się, że Paweł C. to strażnik miejski (miał przy sobie legitymację). Jego przełożeni nie chcieli jednak komentować sprawy.