Karl Pfeffer ponownie stanął przed sądem. Proces 27-latka oskarżonego o zabicie matki ruszył od nowa
Sprawa młodego Amerykanina wstrząsnęła opinią publiczną, gdy zasiadł na ławie oskarżonych. Wszystko zaczęło się w 2021 r., gdy Karl Pfeffer (zgodził się w sądzie na podawanie nazwiska i wizerunku) zgłosił się do siedziby FBI w Kaliforni. – W Polsce udusiłem swoją matkę poduszką – miał powiedzieć zaskoczonym agentom. Zgodnie z jego wcześniejszymi zeznaniami do morderstwa doszło 31 marca 2020 r. Wtedy poćwiartował zwłoki Gretchen († 68 l.) i wrzucił je z mostu w Nowym Dworze Mazowieckim do Wisły w sześciu paczkach. Ciała nie odnaleziono, proces był poszlakowy, ale zapadł wyrok. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Agnieszka Domańska wymierzyła mu w lipcu ubiegłego roku karę 25 lat więzienia.
Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok. Przez to, że w składzie orzekającym zasiadał sędzia Konrad Mielczarek, który został powołany przez upolitycznioną, niekonstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa, Karl Pfeffer dostał jeszcze jedną szansę obrony przed sądem. - Wycofuję wszystkie moje zeznania – oświadczył na pierwszej rozprawie po apelacji. W poniedziałek (16 grudnia) przez kilka godzin sąd odtwarzał jego wcześniejsze zeznania w prokuraturze. - One są nieistotne – komentował oskarżony. - Są dowodem w sprawie i będą wysłuchane – zgasiła go sędzia Agnieszka Wysokińska-Walczak. Sąd usłyszał, że 27-latek był wściekły na swoje życie. Za własne niepowodzenia obwiniał matkę. Twierdził, że okradła go ze spadku po zmarłym w 2002 r. ojcu. Skarżył się, że gdy po przeprowadzce do Warszawy związał się z dziewczyną, Gretchen nie akceptowała jego związku.
Karl słuchał własnych słów wyraźnie znudzony. Ziewał. Czasem uśmiechał się pod nosem. A gdy sędzia poinformowała o odtworzeniu nagrań z eksperymentu procesowego i przesłuchaniu świadków, oświadczył: – Nie uznaję tych ludzi za świadków, bo nie byli świadkami żadnej zbrodni. Mogę też zaoszczędzić sądowi kolejne 1,5 godz. Nagrania są nudne, żenujące i pełne kłamstw. Nie zgadzam się z tymi taśmami i odwołuję je – powiedział. Następna rozprawa w styczniu.