Za tydzień wyrok w sprawie Amerykanina
Karl Pfeffer, 26-letni Amerykanin, który miał udusić swoją matkę poduszką, poćwiartować jej zwłoki i w paczkach obwiązanych drucianą siatką wyrzucić do Wisły, za tydzień ma usłyszeć wyrok. We wtorek, 4 lipca, w Sądzie Okręgowym w Warszawie strony wygłosiły mowy końcowe. Podczas tej ostatniej rozprawy oskarżony wykonywał dziwną gimnastykę, którą uchwycił nasz fotoreporter.
Sędzia chce zakończyć proces
Obrońca Karla – mec. Grzegorz Roman – wnioskował jeszcze o przesłuchanie kolejnego świadka, znajomą zamordowanej Amerykanki, która miałaby przyjechać do Warszawy we wrześniu. Ale sędzia Agnieszka Domańska oddaliła wniosek. - W oczywisty sposób zmierza on do przedłużenia postępowania – stwierdziła. Chwilę później poprosiła o mowy stron.
Prokurator chce dożywocia, obrońca uniewinnienia
- Wnoszę o wymierzenie oskarżonemu kary łącznej dożywotniego pozbawienia wolności – oświadczyła prokurator Maja Kasperkiewicz-Radtke. Obrońca miał skrajnie odmienną propozycję. - Nie ma podstaw do wymierzania tak wysokiej kary mojemu klientowi. Wnoszę o uniewinnienie. Jak wspominałem wielokrotnie - ciało pokrzywdzonej nie zostało znalezione mimo tego, że w akcje poszukiwawcze były zaangażowane służby federalne Stanów Zjednoczonych. Historię, którą Karl opowiedział sądowi i śledczym, mógł wymyślić na podstawie obejrzanych filmów – przekonywał mec. Roman.
Zadośćuczynienie? - "to żart"
Mecenas reprezentujący oskarżycielkę posiłkową, siostrę Gretchen Pfeffer zażądał 200 tys. zł zadośćuczynienia „za cierpienie emocjonalne jakiego doznała”. Na taką kwotę Karl zareagował komentarzem: - It’s a joke (To żart!). I dodał: - Mnie w sumie to śmieszy, że chcecie mnie skazać na dożywocie i w zupełnie nieuzasadniony sposób jeszcze bardziej skomplikować moje życie. To niewiarygodne – powiedział Karl i poprosił o zmniejszenie kary. Niewykluczone, że Karl Pfeffer po zakończeniu tego procesu znów trafi przed sąd. Prokuratura zapowiada proces o odebranie mu praw do spadku po matce.