Miało być wielkie ułatwienie, a wyszła kompletna klapa. Internetowy system zamawiania spersonalizowanych kart miejskich ze zdjęciem nie wyrabia się z przyjmowaniem wniosków. Pasażerowie, którzy zamawiają elektroniczny bilet, muszą czekać na jego odbiór nawet półtora miesiąca. A wystanie w kolejce do okienka i wyrobienie karty zajmuje kilka godzin.
Pasażerowie komunikacji, którzy kupują bilety miesięczne czy kwartalne, muszą mieć spersonalizowana kartę miejską (taką ze zdjęciem). Zarząd Transportu Miejskiego, chcąc ułatwić wyrobienie tego dokumentu, uruchomił specjalny serwis internetowy. Pasażerowie wysyłają wniosek i zdjęcie e-mailem, po czym czekają na informację, kiedy mogą odebrać kartę w wybranym przez siebie punkcie obsługi pasażera ZTM. Dzięki temu mieli nie stać w potwornie długich kolejkach przy składaniu papierowego wniosku w okienku.
Okazuje się jednak, że rewolucyjny system stał się wielką lipą. Pasażerowie zamawiający kartę przez Internet muszą czekać na odbiór biletu nawet półtora miesiąca! - To jakiś absurd! Wysłałem wniosek 9 grudnia i dopiero dziś odbieram bilet, po pięciu tygodniach! - denerwuje się Arkadiusz Górzkowski (26 l.), sprzedawca. - Gdybym wiedział, że tyle czasu będę musiał czekać na odbiór, to przyszedłbym na piechotę i wystał swoje w kolejce, byleby nie tracić tyle czasu - dodaje rozżalony.
Igor Krajnow (32 l.), rzecznik prasowy ZTM, mówi, że czas oczekiwania jest długi, bo ZTM otrzymał mnóstwo wniosków. - Niemal w ostatniej chwili, przed końcem roku, wnioski przez Internet złożyło 40 tys. pasażerów. Żeby przyspieszyć cały proces, do wyrabiania kart na podstawie wniosków elektronicznych skierowaliśmy dodatkowych pracowników - dodaje.
Sam jednak przyznaje, że lepszym rozwiązaniem jest stanięcie w kolejce i wyrobienie karty od ręki. - Wtedy wniosek internetowy zostanie anulowany bez konsekwencji - mówi Igor Krajnow.
Tylko po co ZTM wprowadzał udogodnienie, które faktycznie nie pomaga pasażerom? Tego nikt nie wie.