Warszawa. Katastrofa na Woronicza. Dominik Z. wjechał w przystanek pełen ludzi
Wypadek na Woronicza wstrząsnął całą Polską. W dniu 13 sierpnia 2024 roku rozpędzony kierowca samochodu SsangYong potrąci pieszą przechodzącą przez pasy i wjechał w przystanek pełen ludzi. Dwie kobiety zginęły, a sześć osób - w tym dziecko - zostało rannych.
W środę 5 marca 2025 roku prokuratura poinformowała o skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko Dominikowi Z. Jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Do tej pory ustalono, że przekroczył dozwoloną prędkość (poruszał się min. 75 km/h) i stracił panowanie nad pojazdem.
- W chwili zdarzenia oskarżony był trzeźwy, nie kierował pojazdem po użyciu środków odurzających, substancji psychotropowych, nowych substancji psychoaktywnych. Pojazd, którym poruszał się oskarżony był sprawny. W toku postępowania zasięgnięto opinii biegłego z zakresu rekonstrukcji zdarzeń ruchu drogowego z której wynika, że przyczyną zaistnienia zdarzenia była przyjęta przez kierującego technika i taktyka jazdy. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Dominik Z. częściowo przyznał się do zarzucanego mu czynu, jednak zakwestionował ustaloną przez biegłego prędkość z jaką miał prowadzić samochód - informuje prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie
Czytaj dalej pod materiałem wideo.

Sprawca wypadku na Woronicza to drogowy recydywista
Sprawca katastrofy na ul. Woronicza w Warszawie wcześniej wielokrotnie łamał prawo i był karany za niebezpieczną jazdę, w tym pod wpływem środków odurzających i z aktywnym zakazem prowadzenia.
Czytaj też: Radni Mokotowa załamani po wypadku na Woronicza. "Mam poczucie totalnej klęski"
- Dominik Z. był uprzednio karany sądownie. W toku postępowania ustalono, iż oskarżony posiada szereg rejestracji dotyczących wykroczeń w ruchu drogowym. Ponadto w przeszłości był karany m.in. za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, prowadzenie pojazdu pomimo cofnięcia uprawnień do kierowania pojazdami, a także niestosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdu - dodał prokurator Skiba.