Kłopoty lokatorów kamienicy przy Oliwskiej opisywaliśmy w grudniu. Wtedy inspektorzy nadzoru budowlanego stwierdzili, że przewody kominowe są niedrożne i mogą spowodować katastrofę. Dlatego też półtora miesiąca temu gazownia musiała odciąć dopływ gazu do budynku. Mieszkańcy od tamtej pory ogrzewają swoje mieszkania piecami elektrycznymi i gotują na kuchenkach elektrycznych. A mimo to właśnie dostali rachunki za zużycie gazu, choć go nie używali!
Przeczytaj koniecznie: Ukradł skrzynkę żeby palić listami
- Kiedy wczytaliśmy się w rachunek za styczeń, to zdębieliśmy. Mamy zapłacić 288 złotych za gaz, który do nas nie dotarł i dodatkowo opłatę przesyłową za styczeń! - mówią oburzeni Elżbieta (44 l.) i Jan (49 l.) Wierzbiccy z parteru. - Przecież to kompletny absurd! - skarży się.
Rachunki dostali wszyscy lokatorzy kamienicy przy ulicy Oliwskiej.
- Jak można żądać zapłaty za towar, którego się nie dostarczyło?! - mówi Tadeusz Jaworski (62 l.), który dostał rachunek opiewający na 362 zł! Jego sąsiad Zbigniew Wojnarowski (55 l.) ma do zapłacenia najwięcej, bo ponad 600 złotych. - Nie dość, że wystawili mi rachunek za nieistniejący gaz, to jeszcze mam zapłacić abonament - mówi pan Zbigniew.
Patrz też: Warszawa: Szpital przy Lindleya nie jest dla chorych
Zgłosiliśmy sprawę w gazowni. - Gazownia nie jest w stanie kontrolować, komu został odłączony gaz, a komu nie. Widocznie w tym przypadku umowy nie zostały zerwane i klienci muszą dopełnić tych formalności - wyjaśnia Rafał Pazura z biura prasowego PGNiG. - Jeżeli ktoś z odbiorców otrzymał fakturę prognozę na wielkość poboru gazu, której nie będzie mógł wykorzystać, to gazownia na jego wniosek dokona korekty faktury - obiecuje.
Tłumaczy też, że obecnie firma nie ma jeszcze żadnych informacji, kiedy dopływ gazu zostanie przywrócony do budynku przy ul. Oliwskiej.