Warszawa, Mokotów. Kierowca autobusu śmiertelnie potrącił pieszą
Wracamy do rozrywającego serce dramat, który rozegrał się 1 grudnia 2022 r. 64-letnia kobieta przechodziła przez pasy, jednak mimo zielonego światła na sygnalizatorze, nie udało jej się bezpiecznie dotrzeć na drugą stronę ulicy. Nagle kierowca autobusu linii 131, który zjeżdżał z ul. Gagarina w Czerniakowską, wjechał w seniorkę.
Kobieta upadła na ziemię. Jej serce zatrzymało się. Wezwani na miejsce ratownicy podjęli reanimację, po której udało się przywrócić funkcje życiowe seniorce. 64-latka w bardzo ciężkim stanie została zabrana do szpitala, gdzie lekarze przez kilka dni walczyli o jej życie. Niestety tę nierówną walkę przegrali. Obrażenia, jakich doznała podczas wypadku, były zbyt duże. Potrącona przez autobus kobieta zmarła 5 grudnia.
Zrozpaczony kierowca autobusu stanie przed sądem
Na miejscu tragedii policjanci pracowali pod nadzorem prokuratora. 43-letni kierowca autobusu miejskiego został przebadany na obecność alkoholu. Był trzeźwy. Mężczyzna bardzo mocno przeżył to, co się stało. Po wypadku nie krył rozpaczy. Był załamany tym, do czego się przyczynił. Jak informował nas w grudniu minionego roku rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych, 43-latek po zdarzeniu przebywał na urlopie. Miał też możliwość skorzystania z pomocy psychologa.
Po niecałym roku od tragedii śledczy zakończyli postępowanie w sprawie potwornego wypadku, a prokuratura zdecydowała się złożyć przeciwko kierowcy autobusu akt oskarżenia. - W toku śledztwa prowadzonego przez prokuraturę ustalono, że przyczyną wypadku było nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez kierującego autobusem MZA, który wykonując manewr skrętu w prawo, nie ustąpił pierwszeństwa pieszej wchodzącej na zielonym świetle na wyznaczone przejście dla pieszych, na skutek czego doszło do jej potrącenia i w wyniku tego śmierci w dniu 5 grudnia 2022 roku w szpitalu - podał w rozmowie z TVN Warszawa prok. Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nie jest jeszcze znana data pierwszej rozprawy. Zgodnie z kodeksem karnym, 43-latkowi grozi teraz nawet do 8 lat więzienia.