Wszystko wydarzyło się wczoraj około godz. 8.20. Wóz ITS Michalczewski linii 114 wyjeżdżał właśnie z pętli Bródno-Podgrodzie.
- Nagle zamiast przyśpieszać, zaczęliśmy zwalniać. Dojechaliśmy do ronda na skrzyżowaniu Chodeckiej i Krasnobrodzkiej i tam autobus się zatrzymał. Kierowca wyszedł z kabiny i powiedział, że mamy niesprawne hamulce i że musimy wyjść - opowiada jeden z pasażerów, który jechał feralnym wozem.
Mężczyzna wezwał pomoc techniczną i został sam w autobusie. Z relacji świadków wynika, że chwilę później stracił przytomność i upadł. Ktoś zadzwonił po pogotowie i policję. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Wyjaśniamy, jak do niego doszło - tłumaczy asp. Piotr Świstak (28 l.) ze stołecznej policji. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna miał zawał. Na miejsce wezwany został prokurator, który przeprowadził oględziny. Z tego powodu pojazd przez kilka godzin blokował rondo.