- W tym tygodniu wchodzimy w spór zbiorowy z władzami MZA. Już mamy dość proszenia o podwyżki. Przez wiele lat na naszych pensjach spółka zaoszczędziła 215 mln zł. Dość tego! - grzmi Leszek Grzechnik z zakładowej Solidarności.
W środę zarząd MZA otrzyma pismo z żądaniami związków zawodowych. Chcą podwyżki od 500 do 700 zł na osobę. MZA proponuje od 100 do 200 zł. Zgodnie z prawem przewoźnik będzie miał pięć dni na ustosunkowanie się do żądań. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to do akcji wkroczy negocjator z Ministerstwa Pracy. Jeśli to nie pomoże, to kierowcy rozpoczną strajk. Mocno odczują go pasażerowie, bo kierowcy przez cały dzień nie wyjadą na ulice.
Czy MZA spełni żądania związkowców? Ciężko to ocenić, ale rozpoczęły się nerwowe poszukiwania dodatkowych pieniędzy na podwyżki. MZA rozpoczęły z ZTM negocjacje warunków nowej umowy przewozowej. Chodzi o zwiększenie stawki za wozokilometr. Dodatkowe środki mają iść na podwyższenie pensji kierowców.