Te ulice na Pradze-Południe kierowcy określają jako jedne z najbardziej zakorkowanych. W godzinach porannych wjeżdżając w Inżynierską od razu stajemy na końcu samochodowego sznureczka, który ciągnie się aż do skrzyżowania z al. Solidarności. Według kierowców winne wszystkiemu są źle ustawione cykle świateł, które przepuszczają po kilka aut na zielonym świetle. - Codziennie muszę dojeżdżać tędy do pracy. Za każdym razem trzeba swoje odstać. Zmienia się światło, przejeżdża kilka aut i znów czerwone. Ciężko jest się nie denerwować – powiedział "Super Expressowi" Michał Zieliński (24 l.).
Polecany artykuł:
Z problemem zakorkowanej ulicy Wileńskiej i Inżynierskiej zgłaszali się do naszej redakcji również inni mieszkańcy. Sytuacja nawet podczas pandemii i ograniczonego ruchu na drogach była poważna, teraz to już istny armagedon. W imieniu mieszkańców zwróciliśmy się z zapytaniem do stołecznych urzędników o możliwe wprowadzenie zmian w organizacji sygnalizacji świetlnej. Odbiliśmy się jednak od ściany.
- Korki w szczycie porannym to efekt konkretnej przepustowości skrzyżowania al. Solidarności z Targową. To bardzo skomplikowane skrzyżowanie o mocno zróżnicowanym ruchu. Sygnalizacja jest tam wypracowanym, optymalnym kompromisem, między licznymi relacjami ruchu samochodowego oraz środków transportu publicznego (szczególnie tramwajów), przejściami dla pieszych, przejazdami rowerowymi i wymianą pasażerów na przystankach – powiedział rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich Jakub Dybalski. Czy kierowcy mogą liczyć na jakąkolwiek poprawę w tym temacie? Okazuje się, że nie. - Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym nie ma w planach przeprojektowania sygnalizacji. Dodam, że mówimy o miejscu z metrem pod spodem i tramwajami w każdym kierunku – podsumował rzecznik.