WARSZAWA: Kierowcy w korkach a robotników brak!

2012-03-10 2:15

Koszmar! Tylko tak można nazwać to, co działo się wczoraj na Bemowie. Robotnicy budujący nowe rondo zamknęli z rana skrzyżowanie ul. Radiowej z Kaliskiego i... sobie poszli. Tymczasem kierowcy tkwili w gigantycznych korkach. Część z nich łamała przepisy, a nawet jechała pod prąd, byle tylko wydostać się z drogowego piekła.

- To nie do pomyślenia! Tutaj nie ma ani jednego robotnika. My stoimy w olbrzymich zatorach, a oni zamknęli ulice i zostawili wszystko - denerwuje się pan Marek Pilski (40 l.), który rano jechał w okolicach budowanego ronda. A skąd to zamieszanie?

Wczoraj dzielnicowi drogowcy zamknęli na dwa miesiące skrzyżowanie ul. Radiowej z Kaliskiego. Objazdy wytyczono przez wąskie uliczki osiedla Boernerowo: gen. Kutrzeby, Thommego, Kunickiego i Ebro, które natychmiast się zakorkowały. Zmotoryzowani mieszkańcy narzekali też na złe oznakowanie. Część z nich jechała więc po trawnikach i pod prąd, byle tylko wydostać się z olbrzymiego zatoru. Problemy były też z nie-przestawioną sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniu ul. Ebro i Radiowej.

- Tutaj panuje ogromny chaos. Zwykle jadę z ul Kocjana (Nowe Bemowo) 5 minut, a dzisiaj stałem w zatorach 45 minut - mówi Kazimierz Mrówka (26 l.), kierowca. A co na to urzędnicy? - Rzeczywiście rano były korki i utrudnienia, ale dlatego, że kierowcy nie patrzą na nowe znaki i jeżdżą na pamięć - twierdzi Michał Łukasik, rzecznik Bemowa. - Poprawiliśmy cykl świateł na skrzyżowaniu Radiowej z Ebro i teraz powinno się już jeździć płynniej - dodaje. Jego zdaniem robotnicy byli na placu budowy. Urzędnicy apelują, by na czas prac jednak omijać tamten rejon szerokim łukiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki